<<< TENCHU 2 >>>


Widziałem...
...wczoraj człowieka, który dłubał sobie w nosie. Niby nic niezwykłego, ale owy gość dłubał sobie dużym palcem lewej nogi. Czujecie to? Lewej nogi! Prawą jeszcze tak, ale lewą? Bleee...

No dobra...
...ale o czym to ja dzisiaj... aaaa o podrzynaniu gardeł. Spoko. Czy znacie grę pt. "Tenchu"? Nie? To dobrze, bo ja będę dzisiaj pisał o drugiej części, która ma podtytuł - "BIRTH OF THE STEALTH ASSASSINS". Tenchu to taka wariacja MGS'a i kilku innych gierek. Chodzi tam oto, aby służyć swojemu mistrzowi i zabijać złych chłpców, którzy jak to zwykle bywa chcą przejąć wszystko i wszystkich. Ogólnie są źli i trzeba im przetrzepać tyłki. Ot standardzik jak na owe czasy.

Do naszej...
...dyspozycji zostają oddane trzy postacie.
Rikimaru - nawet nie wie, że w niedługiej przyszłości zginie (Tenchu dwa to - presequel, chodzi oto, że wydarzenia dzieją się przed poprzednią częścią gry, czyli Tenchu jeden). Jest blondaskiem z chustą na ustach i kataną w ręku. Jego stealth kills nie są może jakieś finezyjne, ale za to bardzo skuteczne. Miły gostek, ale lepiej się z nim nie bratać.
Ayame - młoda dziewucha z dwoma sztyletami i gorącymi udami. Jest szybka i zwinna, lecz dość słaba - w końcu to kobieta (feministki pewnikiem teraz dostają białej gorączki). Jednak jej sztylety mają to do siebie, że potrafią ciąć dość duży kawałek wokół.
Tatsumaru - WOW! Możemy nim pograć dopiero pod koniec gry, ale od razu mówię - opłaca się czekać. Szybki, zwinny i silny - te trzy atuty sprawiają, że nie ma na niego mocnych. Jest obiektem westchnień Ayame. Żal mi go, bo okazuje się, że traci przytomność i jest manipulowany przez złe persony...

Misje są...
...bardzo fajne. W poprzedniej części mogliśmy je wykonywać tylko w nocy. Teraz zaś, mamy możliwość pochasania sobie także w dzień. I muszę wam zakomunikować, że gra wcale nie straciła przez to, na klimacie. Pierwsza misja, to zabawa w wybawiciela. Na małą wioskę napadają jakieś tam Burki, których to trzeba czym prędzej wyrżnąć w pień. Potem dochodzimy do bossa i na jego nieszczęście wysyłamy go do krainy wiecznych łowów. Bardzo miło przedstawiają się scenerie po, których dane nam będzie siać pożogę. Las, palący się zamek, statek, samotna wyspa i wiele innych plansz to dobre rozwiązanie, aby urozmaicić grę. Niestety w późniejszym czasie spotkamy miejsca, które już zwiedziliśmy, ale na szczęście w nowej odsłonie (zmieniona pora dnia i inaczej rozstawieni przeciwnicy). Bossowie to twarde sztuki i są bardzo... inni. Ot na przykład taki wielkolud, którego spotkamy na statku (jako Ayame), jest równie głupi co sympatyczny.

Jednak...
...to co sprawia, że Tenchu jest tak wspaniałe, to Stealth kills, czyli zabójstwa z ukrycia. O co chodzi? Już śpieszę z wyjaśnieniem. Wyobraź sobie, że widzisz przeciwnika obróconego do Ciebie tyłem (tylko bez podniety homosy). Podbiegasz, wciskasz odpowiednią kombinację na padzie i twym oczom ukazuje się filmik, gdzie widać jak twoja postać wsadza katanę przez głowę w głąb ciała przeciwnika. Oczywiście wokoło pełno krwi, która tryska dość obficie z czaszki denata. Każda postać ma bodajże siedem takich filmików. Od czego zależy, który się aktualnie włączy? - spytasz zapewne. Ano od tego jak twoja postać jest ustawiona do przeciwnika. Jeżeli atakujesz z przysiadu lub zeskakujesz z np. dachu spodziewaj się całkowicie odmiennych sekwencji. Tak, powiem wam, że podczas niektórych filmików można się soczyście oblizać... Muszę przyznać, że jeszcze nigdy (tzn. w żadnej grze) nie siedziałem tyle czasu bezczynnie w miejscu. Mówię tu o tym, że jeżeli chcesz zaatakować to musisz poświęcić sporą ilość czasu na podglądanie co przeciwnik robi i gdzie chodzi. Atakowanie na "Jana" nie przynosi żadnych korzyści. Tu liczy się plan i opanowanie. W końcu jesteś ninjasem.

Nie możemy...
...zapomnieć o ekwipunku naszych bohaterów. Do dyspozycji programiści oddali nam: shurikeny (popularne "gwiazdki"), kanigawę (linkę do wchodzenia na np. półki skalne), healting potion (napój uzdrawiający), air bottle (pojemnik z powietrzem), mine (...minę), grenade (granaty), caltrops (kolce, które rzucone za siebie mogą nieźle uprzykszyć życie wrogom), poison antidote (dodaje 20 "oczek" do zdrowia), blinding dust (oślepia przeciwnika), blowgun (dmuchawa z zatrutymi nabojami)
Oczywiście na misję można zabrać tylko określoną ilość rzeczy. Moim zdaniem najlepiej sprawdza się dmuchawka, która uśmierca przeciwnika po jednym strzale. Najbardziej zabójcza broń w grze - co do tego nie mam wątpliwości. Oczywiście taki napój uzdrawiający to podstawa i bez niego ani rusz.

Oprawa A/V...
...jest niestety cienka. Bardzo często zdarza się, że kamera wogóle nie wie co robi, przez co potyczki z bossami to istna katorga. Sama grafa także nie rozpieszcza. Wszędzie widoczna jest mgła, która skutecznie zasłania horyzont. Dobrze, że chociaż modele naszych bohaterów jak i przeciwnicy prezentują się jako tako. Jednak to co mnie zdziwiło najbardziej to, to, że jeżeli chcesz zobaczyć co znajduje się troszeczkę za mgłą musisz patrzeć w róg ekranu. Totalna głupota. Czasami ażeby nie stracić oponenta z pola widzenia musiałem ustawiać kamerę pod kątem - bezsens. Co do dźwięków to muszę powiedzieć, że nie jest lepiej. Cały czas słyszymy jakieś bzyczenia i pierdnięcia. Na początku buduje to klimat, bo czujemy się jak w japońskim lesie. Jednak po pewnym czasie zaczyna to denerwować i mamy już dość. Na szczęście same plansze (notabene bardzo duże) obfitują w dość sporą liczbę różnych obiektów, które w jakiś sposób można wykorzystać. Muszę jeszcze wspomnieć o wstawkach filmowych, które kapitalnie się uzupełniają. Gdy gramy Ayame i widzimy jak stoi ona koło jakiegoś domku zapamiętujemy ten moment, by po chwili zobaczyć go znowu, ale z innej perspektywy np. Tatsumaru.

Najlepsze...
...jest jednak to, że Tenchu 2 jest grą, którą można przechodzić na wiele sposobów. Nie mamy narzuconej drogi po, której musimy iść. Jeżeli poprzednim razem szliśmy po dachach, to nic nie stoi na przeszkodzie by następnym razem nawet na nie nie wchodzić. Kumacie o co mi chodzi? To wprowadza nieliniowość i dlatego gra jest wspaniała. Jest to kolejna produkcja, której żaden pececiarz nie zrozumie (hi Tołdi). Tutaj nie liczy się grafa, a grywalność i przyjemność płynąca z robienia Stealth Kill'ów - i właśnie dlatego warto zagrać w tą grę.


PLUSY
+ stealth kills
+ pseudo nieliniowość
+ klimacik ninja'sów

MINUSY
- oprawa A/V
- kamera
- nie dla wszystkich

Grafika - 7
Dźwięk - 7
Grywlność - 9

OCENA OGÓLNA:
8+/10

-> LOV <-