CRASH 'n THE BOYS: Street Challenge Łobuziaki po raz kolejny atakują NES'a. Tym razem biorą udział w ulicznej olimpiadzie. Po raz kolejny chcą pokazać kto tak naprawdę rządzi w sporcie. A więc do dzieła! Intro
Wszystko zaczyna się od tego jak synalek pewnego ważniaka rozwala drzwi od pokoju i ze łzami
w oczach prosi o danie mu jeszcze jednej szansy (bo bodajże przegrał, ale głowy sobie uciąć
nie dam). Ojczulek się zgadza. Zaczyna się wielka rywalizacja!
Co my tu mamy...?
W menu, do wyboru mamy: trening, single player pełny i skrócony, oraz multi player. Dyscypliny,
w których będziemy mogli się wykazać to: bieg przez płotki, pływanie, rzut młotem, walki wręcz
i wyścig na dachach budynków (!). Przed startem wybieramy jednego z kilku zawodników wcześniej
przez nas wybranej drużyny. Każdy posiada określone wartości takie jak: zdrowie, siła itd.
Następnie razem z jakąś laską wybieramy się na zakupy, gdzie możemy kupić sobie zdrówko i inne
duperele, a robimy to za pieniądze, które dostajemy za wygrane w poszczególnych dyscyplinach.
Ready, set, go!
Zaczynamy od biegu przez płotki. I tu właśnie zaczyna wychodzić dziwactwo tej gry, oczywiście
w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Otóż, można przyładować oponentowi z kopa, albo deską z
rozbitego wcześniej płotka. Wygrywa ten, który przetrwa lub dobiegnie pierwszy. Następnie
przystępujemy do pływania. Tutaj ogranicza nas czas oraz zdrowie rywala. Najprawdopodniej
prędzej któś padnie, aniżeli czas się skończy. Można płynąć pod powierznią wody, jak i na
niej. W obu strefach przeciwnik jest na nas narażony. Na powierzchni można na niego naskoczyć
i "przytopić" go, a pod wodą przyfasolić z piąchy, dzięki czemu traci tlen i zdrówko. Im dłużej
jest bez tlenu, tym szybciej słabnie, aż do stałego osadzenia się na dnie. Dalej przychodzi nam
rzucać młotem. Ta konkurencja polega na "przerzuceniu" określonej długości w jak najmniejszej
liczbie rzutów. Jest tu o tyle trudno, że młot może nam wpaść np. do błota i wtedy rzut z tego
miejsca będzie mniej efektywny niż z niskiej trawy. Jeżeli przegniecie z "rozkręceniem się"
to może wam się przytrafić lot razem z młotem w ręku uwieńczony walnięciem się w łeb. Powiadam
wam, niezłe z tego wychodzą jaja (tylko bez skojarzeń :). Po zaliczeniu dołka w rzucie młotem
przychodzi pora na wyścig po dachach budynków. Chodzi tu o to, aby przemieszczać się z dachu na
dach poprzez jazdę jednokołowym rowerkiem po linach (o ile takie występują), oraz skakanie o tyczce
z jednego budynku na drugi. Tutaj gra się według zasady "Do trzech razy sztuka". A więc jeśli
nie trafisz na dach, a w ścianę (kolejna rozbawiająca scena :), tudzież spadniesz te kilka pięter
w dół, to wtedy zostajesz wybity w górę, na co możesz sobie pozwolić wspomniane trzy razy.
Ostatnią dyscypliną jest wspaniałe w-mordę-bicie. Goście wychodzą na środek areny i naparzają
się piąchami i nogami. Chodzi tu o osłabienie przeciwnika, pochwycenie go, szybkie wybranie
specjala, puszczenie klawiszy, i delektowanie się wymyślnym ciosem. Tego nie zobaczycie w żadnym
DoA, czy Tekkenie. Bardzo fajny jest fireball polegający na wyrzuceniu przeciwnika w górę,
podskoczenie do niego i przywaleniu mu z całej pary, co powoduje że zamienia się on w ognistą kulę
i grucha o glebę. Przypadł mi do gustu także cios, w którym przeciwnik jest obracany na palcu
(wiecie jak się kręci ciasto pizzowe?) i wybijany w górę. Podczas lotu wycieka mu z ust ślina i
po chwili pada na ziemię. I tyle o dyscyplinach. Na końcu gry jest jeszcze podium.
Którą pozycję zajmiecie, to zależy już tylko od was.
Moje wrażenia
Wierzcie mi lub nie, ale zabawa w te zmodyfikowane wersje dyspcyplin jest przednia! Gra się
naprawdę wspaniale, i w dodatku chce się jeszcze i jeszcze! Kto jak kto, ale japończycy robią
giery odlotowe!!! Caleb i LOV pewnie się ze mną zgodzą. No nie panowie? Ja na zakończenie
chcę jeszcze dodać, że oprócz tej giery warto także zagrać w Kunio Kun no Nekketsu Soccer League
(pisałem z pamięci :) i fightera z tymi łobuzami, którego nazwy nie pamiętam, ale też jest super.
Słyszałem także, że jest z nimi też hockey i basketball. Muszę je mieć! Muszę!!!
Ocena:10/10 + znaczek jakości uobooza :) PLUSY: + wszędobylski humor tryskający z gry + zasady dyscyplin (without fairplay :) + GRYWALNOŚĆ przez monumentalne "G" MINUSY: - grając w tę grę nawet nie zauważycie kiedy nastał nowy dzień, ale czy to źle? A tak w ogóle, to zgadnijcie kto w tej grze występował. No, kto? Wiedzcie jednakże, że moja ksywka wzięła się od czego innego, ale to już całkiem inna bajka :). -> uobooz <- |