<<< SILENT HILL >>>


Szedłem szybkim krokiem do domu - czułem strach oraz niepewność. Bałem się to zrobić, tak po prostu bałem się tam wrócić. Przecież przeżyłem tam koszmar i trudno się dziwić, że to miejsce budziło we mnie taką odrazę. Jednak zrobiłem to - wróciłem - zamknąłem oczy i wszedłem... Silent Hill witaj po raz kolejny.

King, Lovercraft te nazwiska na pewno coś mówią niektórym z was, a jeśli nie to na pewno znacie Mietka i Cześka spod monopolu {Ooo taak, to moi starzy znajomi - LOV}. I co myślicie, że któryś z tych czterech facetów ma chorą psychikę. O jak bardzo się mylicie - co, jak co, ale przy programistach z Konami to oni nie mają żadnych szans. Lovercraft może i pisał dobre, horrory, King też potrafił zmrozić nam krew w żyłach. Niektóre wypowiedzi Mietka śniły mi się po nocach, a opowieści z młodości Cześka nie pozwalają mi wejść bez strachu do kibla. Ale to, co pokazali panowie z Konami w Silent Hillu bije tych wszystkich kolesi na kolana. Każdy chwila spędzona przed telewizorem, gdy włączony jest SH jest koszmarem, który trwa nawet po wyłączeniu konsoli. Tak nawet, gdy wyłączysz konsole czujesz przez najbliższe pół godziny to wszechobecne uczucie strachu.

Tato długo jeszcze?
Do gry wprowadza nas dość ładnie zrealizowane intro. Nasz samochód się rozbija, budzisz się patrzysz twoja córka ginie we wszechobecnej mgle. Wstajesz się ciężkim bólem głowy i wołasz - Cheryl! Idziesz w kierunku, gdzie po raz ostatni ją widziałeś. Myślisz, że coś jest nie tak, zero ludzi, kompletna cisza. Jakiś pies śpi - zaraz on nie śpi - gdzie jest jego głowa? Coraz ciemniej, jakaś wąska alejka. Ściemnia się, słyszysz jakieś dziwne odgłosy. Nagle widzisz dzieci - jak one wyglądają? Atakują cię, dziubią... tracisz przytomność - budzisz się w jakimś barze. W końcu jakiś człowiek. Tak oto wygląda fabuła, której opowiedziałem tylko kawałek. Szczerze mówiąc fabuła jest tak zakręcona i dziwna jak psychika posła Gabriela J. po spożyciu kilku proszków niewiadomej jakości. I by ją zrozumieć potrzeba dobrej znajomości języka angielskiego, której ja nie posiadam ;).

A więc to tak myślą Japończycy!?
Mówiąc szczerze zawsze byłem ciekawy jak długo trzeba pić by mieć takie wizje, jakie zrodziły się w małych żółtych główkach chłopaków z Konami. Piłem trzy dni i nic, nawet w jednej dziesiątej nie mogłem nic podobnego wymyślić. Ludzie toż to najprawdziwsza paranoja. Ale dzięki wam panowie i panie z Konami za ten klimat. Najlepszy klimat w grze-horrorze. Nie ma, co ukrywać, że lokacje, potwory i ogólne wykonanie tworzy taki klimat, że gracz czuje autentyczny strach - strach przed nieznanym. Wyobraź sobie sytuację, że wchodzisz do szatni i słyszysz hałas z którejś ze szafek - otwierasz a tam... nie tak dobrze nie ma nawet nie mam ochoty wam zdradzać wszystkich smaczków jakie są zawarte w tej grze. Ale uwierzcie mi, że nie raz poczujecie stu-procentowy, czysty, skondensowany strach. Ciekawym motywem jest zmienianie się otoczenie. Za przykład wezmę tu szkołę, otóż wchodzicie do niej wszystko jest w prawie normalnym stanie, (jeśli to można nazwać normalnym stanem), po pewnym czasie wszystko się zmienia. Wszędzie panuje ciemność, ściany i podłogi zmieniają się w siatkę, gdzie nie widać dna, a wszystko jest z metalu. Muzyka zmienia brzmienie - wszystko wygląda jak koszmar. Gdy powracasz do normalnego (!?) świata czujesz ulgę. To jest właśnie ten klimat, który tworzą także.

Lokacje.
Chore, dziwne to za mało powiedziane. Szpital, szkoła, zwykłe domy, ulice, dom handlowy - wszystko niesamowicie przerażające, a gdy zmienia się otoczenie wszystko po prostu wariuje. Amerykański szpital, zmienia się nagle w Polski po wprowadzeniu kas chorych. Wszystko jest dziwne, a wszechobecna mgła doprowadza cię do szału. Ale nie wspomniałem o najbardziej hardcorowej lokacji... lunapark. Tak wesołe miasteczko tylko, że jak z chorej wizji Stalina po wypaleniu paru lufek z trawką. To samo tyczy się przystani. Wszystko jest dziwnie zniekształcone i przyprawia zwykłego człowieka o gęsią skórkę. A oczywiście po lokacjach chodzą.

Potwory.
W Residencie Evilu mieliśmy zombie, w Dino Crisis dinozaury, a w Silent Hill mamy małe dzieci z dużymi pazurami, pielęgniarki po głodówce z garbami, obtarte ze skóry psy, czy dziwne skrzydlate, duże, obdarte ze skóry ptaki. Wszystko dokładnie pasujące do klimatu, każda chwila spędzona z tymi stworami jest niezapomnianym przeżyciem. Dla przykładu powiem, że wiejska dyskoteka nie przysparza takich przeżyć jak parę chwil spędzonych w Silent Hill. Jednak oczywiście i my nie jesteśmy bezbronni.

Tato znalazłam siekierę.
Oczywiście do zabijania takich potworów musimy mieć odpowiedni oręż. Vlad Drakula przy naszym bohaterze wymięka. Zwykła rurka, siekiera, katana, piła maszynowa to bronie częstego użytku w grze. Oczywiście do dyspozycji dostaniemy także broń palną, ale jej używanie nie przysparza tyle radości, co uderzenie pielęgniarki po garbie siekierą, a roztrzaskanie dziecku głowy rurką pozostaje w naszej pamięci na długie lata.

Mamo, tato, co wy na to?
W grze zostało zaimpletowanych kilka fajnych ciekawostek. Na przykład pad drży wtedy, gdy nasz bohater jest ranny i czym bardziej jest na wyczerpaniu tym częściej pad drży. Fajnym dodatkiem jest radio, które szumi wtedy, gdy w pobliżu są potwory, co często doprowadza do białej gorączki. Nazwy ulic są nazywane na cześć najlepszych pisarzy horrorów. Takich ciekawostek jest o wiele więcej, ale nie będę wam odbierał przyjemności odkrywania ich {Ja dopowiem jedno - czy widzieliście napis z krwi na drzwiach - "REDRUM"? Tak? To teraz przeczytajcie to jeszcze raz, ale... od tyłu... - LOV}.

Grafika.
Jest tak samo zeschizowana jak Silent Hill. Wszechobecna jest mgła, która w udany sposób ogranicza nasze pole widzenia. Wszystkie elementy wykonane są w miarę ładnie - ludzie, potwory, budynki wszystko to zostało obłożone dość sporą ilością poligonów. Grafika nie zwalnia ani na chwilę, ale też za szybko nie chodzi, jednak uprzedzam, że nie przycina się, ale kilka dodatkowych FPS-ów przydałoby się.

Muzyka.
Jeśli to co wydobywa się z głośników podczas gry w Silent Hill można nazwać muzykę, to trzeba przyznać panom z Konami wręcz wyśmienity gust muzyczny. Otóż w grze usłyszymy bardzo melodyjne uderzanie metalu o garnki, lub połączenie majaczenia świra z przylotem ufo na ziemię. Brawo i moje uznanie za muzykę.

Spadam z tej mety.
Silent Hill jakby nie patrzeć jest najlepszym horrorem, w jaki kiedykolwiek grałem i jedną z najlepszych gier ogólnie. Muszę się przyznać wam wszystkim, że parę razy zdarzyło mi się rzucić padem i wyjść na podwórze by ochłonąć, gdyż jestem człowiekiem bardzo wrażliwym (HAHAHA... ops pardon tego tu nie miało być) i gdy widziałem pokaleczone dłonie Leppera podczas bójki pod sejmem to płakać mi się chciało. Ludzie kupujcie tą grę i grajcie i grajcie aż do momentu, gdy trup, którego trzymacie, z szafy wam nie wypadnie. Jak dla mnie rewelacja i gdy wspomnieć jeszcze, że gra ma 6 (chyba) zakończeń powstaje zabójcza mieszanka.


Ocena:
10/10

PLUSY:
+ Klimat
+ Klimat
+ Klimat

MINUSY:
- Ja się boję

-> Caleb <-