<<< BATMAN: Return of The Jocker >>>
O Batmanie nie słyszałem czegokolwiek już od kilku lat. Kiedy byłem jeszcze malutkim chłopcem trąbili o nim wszędzie. Wychodziły komiksy, filmy z aktorami jak i te animowane, serial i kupa różnych gadżetów. Teraz, po wielu latach dane mi było zagrać w drugą część gry o człowieku-nietoperzu. Ale zacznijmy od początku...

Jocker - gostek nieźle zbzikowany powraca w wielkim stylu. Droga do niego nie jest łatwa. Batmanowi przyjdzie zmierzyć się z wieloma czarnymi charakterami. Nasz bohater na ręku zamontowane ma działko z nieskończoną amunicją (profanacja - military). Jej rodzaj może zmienić poprzez zbieranie zawartości skrzyń, które przychodzi mu w tym celu rozwalać. Strzelając w symbol amunicji jaki się pojawi może zmieniać go na inny. Batman może strzelać dużym nabojem, który po zetknięciu się z jakimś obiektem rozbija się na cztery kawałki, salwą małych strzałek lecących w linii prostej lub rozchodzących się na różne kierunki oraz kilkoma innymi typami narzędzi mordu. Niektórzy zabici przeciwnicy pozostawiają po sobie duże kule. Batman po zebraniu określonej ilości tychże dostaje mocny kick ass, tzn. staje się przez chwile nieśmiertelny i wali do przeciwników bez ogródek niespotykaną i niewątpliwie najsilniejszą bronią w całej grze. I to by było na tyle o wysyłaniu mięcha na tamten świat.

Pogoń za maniakiem karcianek odbywa się w siedmiu zróżnicowanych lokacjach takich jak: ruiny, podziemia, magazyn, ścieki, cieplutka wyspa itd. Nie ukrywam, że ich design robi wrażenie. Szczególnie w pamięci zapisało mi się ruchome niebo, dygoczące na mrozie chude drzewka i efekt rozmycia pod powierzchnią toni wodnej. Poszczególne miejsca są wręcz naszpikowane różnorakimi pułapkami. Czasem pojawi się jakieś działko, kolczasty sufit będzie chciał z nas zrobić kotlety mielone lub też odłamek spadającego kamienia nadszarpnie nasze zdrowie. Bez dwóch zdań trzeba uważać, bo jak byśmy nie chcieli to i tak się uzdrowić nie da rady, a więc "Watch your step!" {O.K. man! - LOV}. Cała rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Ciągle skaczemy, strzelamy i unikamy tego, czym w nas miotają przeciwnicy oraz wspomnianych "trapów" (nie mylić z "crapów :). Podczas zabawy dwa razy możemy postrzelać lecąc na bat-jetpack'u. Rozwałka w locie to prawdziwie przednia zabawa! Nawiązując jeszcze raz do dynamiki warto wspomnieć o muzyce, która jest miła dla ucha i zmienia się w zależności od tego co robimy, np. podczas walki z bossem jest "mocniejsza" aniżeli podczas przechodzenia levelów.

W grze zastosowano dość nietypowy system walki z bossami, co wcale nie znaczy, że jest on kiepski! Wręcz przeciwnie. Na początku potyczki Batman dostaje piorunem, doładowując stan swoich punktów energii do kilkudziesięciu tysięcy. Boss ma ich zazwyczaj więcej. Odczekuje on momencik i po chwili obaj przystępują do walki polegającej na odbieraniu przeciwnikowi punktów. Tutaj przydają się wślizgi, o których wcześniej nie wspominałem. Używa się ich do walki, do szybkiego unikania strzałów i nie wolniejszego pojawiania się za plecami przeciwnika zanim on sam zorientuje się gdzież to my się podziewamy. I tu także autorzy postarali się aby nie było nudno i bossowie kompletnie różnią się od siebie. Najciekawsza moim zdaniem jest końcowa i emocjonująca walka z Jockerem.

Pomalutku zbliżam się do ocenienia tej gry. Jest w niej wiele zróżnicowania, a to zapewnia brak nudy. Jest także kilka oryginalnych rozwiązań i pewien rodzaj zapisu stanu gry czyli passwordy. Niestety nie ma w niej tyle nowatorstwa co w recenzowanym przeze mnie miesiąc temu Crash 'n the Boys: Street Challenge, który jest pod każdym względem doskonały. W sumie "Powrót Jockera" to gra bardzo dobra lecz żadnym przełomem nie jest, więc ocena jest taka jaka być powinna.

Ocena:
9/10

Plusy:
+ grafika
+ muzyka
+ klimat

Minusy:
- absolutnie nie ma

->Uobooz<-