<<< FANTAVISION >>> Tak sie składa, że dzisiaj mam doła. Dziewczyna chce mnie zostawić, bo za dużo czasu poświęcam na granie na konsoli. "Masmix haz mi". Dookoła mnie biegają zmutowane kaloryfery w różowych szalikach, wykrzykując jakieś gestapowskie hasła. Hende Hoh! Jawohl Helga jawoh... O czym to ja??? A tak, tak recenzja Fantavision. Przepraszam, ale jak już wspomniałem moja dziew... ekhm nieważne :). Kawałek tekturki, długi patyczek, czerwony czubek (Lov, zboczku, bez skojarzeń), kolorowe napisy, i ... wybuchowy środek. Fajerwerki. Każdy z nas miał do czynienia z tym ustrojostwem. Niejednemu farfoclowi oderwały one ręce czy inną część ciała. Takie życie. Panowie z Sony chyba mieli trudne dzieciństwo i za ciężkie zabawki, ponieważ postanowili wydać grę na PS2 właśnie traktującą o fajerwerkach. Kolejna popierdółowata gierka na konsole. Szczerze mówiąc, po pierwszym kontakcie z Fantavision parsknąłem ze śmiechu, olewając ten tytuł sikiem koszącym. Jednak po parunastu minutach tak się rozkręciłem, że nie można mnie było oderwać od telewizora. Na tydzień zniknąłem z mego pięknego otoczenia, nie było mnie dla znajomych a z domu wychodziłem jedynie po browarek (ofkoz bezalkoholowy "Złoty Szczur") (to jakaś nowa odmiana Fasberga?:) - military). Przejdźmy do konkretów. Rozgrywka sama w sobie jest banalna. Na ekranie pojawia się kolorowy okrąg, którym sterujemy przy pomocy lewej gałki analogowej. Z dolnej części ekranu wystrzeliwane zostają fajerwerki (w kształcie kulek) które musimy łapać w okrąg. Po uzbieraniu minimum trzech popierdół możemy zdetonować towar. Nie było by w tym nic trudnego gdyby nie to, że tych kuleczek są cztery rodzaje. Niebieskie, czerwone, zielone i bezbarwne. Dobra, ale widzę, że co niektórzy dalej nie kapują. Kiedy zbierzemy trzy lub więcej kuleczek o określonym kolorze, możemy je zdetonować, lub trochę je przetrzymać, poczekać na następną partię i utworzyć kombosik (tu combo = mine). Do tego potrzebujemy bezbarwnych fajerwerków, które pozwalają nam na łączenie kolorków. Od czasu do czasu na ekranie pojawiają się małe bonusy w postaci super rozbłysków, dodatkowych punktów czy srebrnych gwiazdek. Na te ostatnie należy szczególnie polować, gdyż po zebraniu odpowiedniej ich ilości, otrzymujemy dostęp do bonusowych leweli (Starmine), w których to możemy natłuc niezłą ilość punktów. Ups, przez te kaloryfery zapomniałem o najważniejszym. Musimy bacznie obserwować pasek energii, znajdujący się u dołu ekranu. Kiedy zejdzie do zera - zaliczamy zgon. Paseczek ten możemy napełniać poprzez udane kombosy lub bonusowe kuleczki z napisem "E". Oprócz zabawy dla jednego gracza twórcy oddali w nasze łapki także tryb dla dwóch pomyleńców. Wierzcie mi, że rozpierdziucha na podzielonym ekranie jest czymś wspaniałym. Musimy zdetonować większą ilość kuleczek od kumpla. Tyle tylko, że w tym trybie udostępnione są różnego rodzaju przeszkadzajki. Możemy np. podpieprzyć kumplowi parę kulek, lub po prostu władować mu łokieć pod żebro he he. Jak na razie same plusy. Niestety gra posiada dwie zasadnicze wady. Po pierwsze rozgrywka dla pojedynczego gracza jest za krótka, rekompensuje to w pewnym stopniu tryb gry na "Hardzie" {Ooo... patrzcie jaki master z niego - LOV}, jednak pozostaje pewien niedosyt. Po drugie - przerywniki filmowe. Kto je widział, ten wie o co chodzi, a kto nie widział ten niech się cieszy. Powiem tylko, że głównymi bohaterami tych filmików są (na oko) sześcioletnie dzieci i ich rodzice. Jak dla mnie pedofilia na całego (LOV nie podniecaj się tak;) {A pytą w oko chcesz? - LOV}. Słów kilka o grafice. Jest dobra. Wszystkie rozbłyski i efekty specjalne towarzyszące wybuchom fajerwerków wykonane są porządnie. Czasami przy ostrej grze (123 mine) ekran tak się świeci, że oczy wypływają na podłogę. Jednak jak na możliwości PS2 to jedynie lekkie pierdnięcie i dwa przysiady. Podobać się mogą także lokacje, w których detonujemy fajerwerki. Mamy okresloną drogę po której się poruszamy. Są to np. wielkie metropolie, plaże, stacje kosmiczne (w tle widoczna kometa, wywala kulki). Szkoda tylko, że nie uświadczymy tu bardziej swojskich widoczków, typu: "Monopol u pana Mietka" :). Muzyczka w tle przygrywa porządna. Choć nie jestem fanem techniawki i kiszonych ogórków to przyznam się, że nawet wpadła mi w ucho. Dobra, kończę, bo widzę, że co niektórzy mają dość moich wypocin (spod pach:). Hmm, jeden z tych kaloryferów wydaje się być milszy od pozostałych. Ma zielony szaliczek i na imię mu Ernst... Ernst Kaloryfer. "Masmix haz mi". Będzie Leppiej i Millej. Zdecydowanie gra warta świeczki. Hep! ->Grochu<- ten co pierdzi po trochu {Sorry, ale nie mogłem się powzymać - LOV} Wydawca: SCEI (Sony Computer Entertaiment Inc.) Rok produkcji: 2000 Miejsce na karcie pamięci: 350 KB Plusy: + tryb dla dwóch graczy + przynajmniej rąk mi nie oderwie:) + grafika, muzyka Minusy: - za krótka (jeden gracz) - Filmiki przepełnione tandetą i pedofilią:)) Grafika: 8 Muzyka: 8 Grywalność: 9 Ocena ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |