<<< TERMINATOR 2: Judgement Day >>> Dziesięć lat temu, z przyszłości, po Sarę Connor wysłany został terminator. Zawiódł. Jego nowym celem jest przyszły przywódca ruchu oporu przeciw maszynom. Jest nim syn Sary - John. Bitwa o jutro zaczyna się dzisiaj... Tak prezentuje się treść bardzo nastrojowego intra. Ekran powitalny na samym początku, zaraz po odpaleniu gry, jest niezgorszy. Widzimy popiersie samego Arnolda Schwarzeneggera w połowie pokryte materią organiczną. Druga jego część to szkielet T-800. Następnie rozpoczyna się pierwszy level... Miejsce, w którym pojawia się nasz heros, wygląda na parking dla samochodów ciężarowych. Tłuczemy kolejnych gości i wchodzimy do baru, gdzie po kilkunastu metrach spacerku napotykamy przypakowanego draba. On jeszcze nie wie, że zaraz będzie zbierał zęby z podłogi. T-800 dosiada konia mechanicznego, tzn. motor. W łapę chwyta siutgana i jedzie na ratunek Johnowi... W tym momencie ma okazję po raz pierwszy spotkać się z T-1000, ulepszonym terminatorem z płynnego metalu. Może on przyjmować dowolne kształty i jest prawie niezniszczalny. Pierwsze face-to-face nie jest zbyt wesołe dla naszego bohatera, którego położenie jest - zdawałoby się - beznadziejne. Jedziemy motorem niezbyt szerokim korytażem, a nasz wróg number one wali w nas od tyłu ciężarówką. Trzeba mu w tym momencie pokazać kto tu rządzi i wpakować w niego ze strzelby kilka kulek. Jest to o tyle trudne, że dodatkowo trzeba strzelać w kłódki zamkniętych bram oraz w skrzynki, a także omijać porozwalane tu i ówdzie wraki. Uratowany John na całe szczęście nabiera zaufania do T-800. Razem jadą do szpitala psychiatrycznego (chyba), gdzie trzymana jest Sara - matka chłopaka. Po piętach depcze nam terminator-glut (kto oglądał film, to wie, o co chodzi), a na dodatek musimy nas atakujących walić po nogach, bo słowo było Johnowi dane. Nasz twardziel obiecał nie zabijać niewinnych. No cóż... Dobre i to :). Po uratowaniu Sary pozostaje jeszcze wyrzynanie w pień cienganem, wysadzenie budynku i ostanie starcie w hucie. Gra prezentuje się bardzo ciekawie jak na możliwości NES'a. Co jakiś czas dane jest nam delektować się dużymi grafikami-przerywnikami przed każdą misją, jak i w samym intrze. Co prawda leveli jest zaledwie pięć, lecz autorzy już się o to postarali, aby były one urozmaicone. Gra posiada wielki magnetyzm, dzięki któremu bez jakiegokolwiek znużenia gierę ukończyłem kilka razy i za każdym razem bawiłem się tak samo świetnie! Jestem święcie przekonany o tym, iż działo się tak za sprawą wspaniałego, mrocznego klimatu. Do jego kreowania na pewno przyczyniły się głównie dwa czynniki: muzyka i desing poziomów. Pozycję tę polecam szczególnie fanom serii "Terminator", a także tym, którzy cenią sobie w grach kupę akcji, bo tego tu na pewno nie brak. Ocena: 8/10 Plusy: + muzyka + design poziomów + cut-scenki + wymiatający klimat + grywalność Minusy: - diabelnie trudna druga połowa w hucie - eee... brak multiplayera i save'a w dowolnym momencie? :) Już się nie mogę doczekać T3 (słyszałem, że jest już trailer). Oby dobre imię serii nie zostało splamione... :) ->Uobooz<- |