<<< CASTELVANIA: Circle of Moon >>>

Słówko od militarego: nie poprawiałem tekstu, ale postanowiłem się do niego podopisywać... Sorki, że się czepiam, Dejwid, ale chcę pokazać ludziom jak wyglądają teksty przychodzące do KZ. Czytelnicy! Jeśli wysyłacie jakikolwiek tekst, bądźcie łaskawi choć raz go przeczytać!


Nuudzi mi się więc postanowiłem skrobnąć cuś do mojego ulubionego kącika kącików AM a jest nim rzecz jasna KONSOLECENTER. (Wręcz podręcznikowy przykład wstępu, po którym tekst ląduje w koszu... - m.) Więc jest to recenzja gry, którą niedawno ukończyłem (GBA to też konsola! ;) pod tytułem Castlevania o podtytule Circle of Moon. (Nie zaczyna się zdania od "więc" - m.)

A więc:

W kolejnej odsłonie Castlevanii przenosisz się do roku 1830 i towarzyszysz Nathanowi Gravesenowi w walce z wampirami w posępnym zamczysku. Jeżeli jednak jesteś za pan brat z całą serią to nie powinieneś czuć się obco i tym razem. Do twojej dyspozycji zostanie oddana znana broń (jak nóż, woda święcona czy specjalny zegarek zatrzymujący czas) (fakt - znana broń, każdy żołnierz jej dziś używa. Profilaktyczne zdanie: WIEM, że chodziło ci o to, że jest znana z poprzednich części, ale dla niektórych może to nie być tak jasne - m.) a i przeciwnicy należą do sprawdzonego zestawu potworków (krowa-wampir itd.). (tu była emotikonka... a co ja pisałem o emotikonkach?) Magiczne zdolności bohatera zostały ulepszone dzięki systemowi DSS (Dual Setup System), czyli specialnym kartą (czym?), które porozrzucano po różnych miejscach. Za dokonania na polu walki otrzymuje się punkty doświadczenia , które czynią twoją postać coraz silniejszą . Mimo że twoje zadanie w Castlevanii polega na pozbyciu się(mówiąc jak najbardziej delikatnie) Draculi (moja nie rozumieć twoja), to nie jest to bynajmniej pozycja dla fanów bezmyślnego trzaskania trze wio czaszką w klawiaturę :( (tote raz wszys tko jasn e) .Tutaj trzeba zachowywać się rozsądnie, bo przeciwnicy okazują się na tyle różnorodni i niebezpieczni ,że szybkie ukończenie zabawy nie wchodzi w grę. Do tego zamczysko jest rozległe i ukrywa w swoich zakamarkach sporo przydatnych przedmiotów. Może to tylko cieszyć, bo jak już się wyda 200zł na grę, to przynajmniej powinna ona starczyć na dłużej. Największą wadę Castlevanii stanowi niestety fakt ,że grafika jest tak mroczna, tak klimatyczna, że aż... nic nie widać :( . Po piętnastu minutach zabawy oczy zaczynają łzawić i już naprawdę nie ma się ochoty na tropienie Draculi (warto zaopatrzyć się w Illuminatora ok.99zł;( .Co do dźwięku to raz po raz słychać jakieś pomrukiwania ,ale taka już dola pośadaczy (mały błąd ortograficzny... co mi tam...) GBA. Niewątpliwie bowiem ta odsłona słynnej sagi zasługuje na uwagę (raczej nie stawia się "niewątpliwie" obok "bowiem"). Dracula nie będzie miał łatwego życia oj nie będzie... (tak, szczególnie że już nie żyje)

-> Dejwid <-

Catlevania: Circle of Moon(GBA)

Plusy:
+ Ciekawa, wciągająca historia
+ Nawiązanie do poprzednich części
+ Długa zabawa

Minusy:
- Ciemno i głucho jak w d**** co może zniechęcić mniej odpornych graczy.

Ocena: 6/10