<<< VIRTUA TENNIS >>>


Kiedy kupiłem konsole otrzymałem z nią grę. Była to VIRTUA TENNIS. Trochę się zawiodłem ponieważ myślałem, że w tenisie nie ma nic ciekawego, a tym bardziej grywalnego. Trudno się dziwić, po kilku „tenisowych" tytułach na PSX'a nie miałem o tym sporcie najlepszego mniemania. Kiedy jednak włączyłem mój nowy sprzęt z otrzymaną grą mile się zaskoczyłem. BARDZO MILE.

Gra pochłonęła mnie całkowicie i przez przeszło 2 tygodnie spędziłem z nią każdą wolną chwile. A gdyby nie kasa na nową grę to pewnie męczyłbym ją dłużej (choć gram w nią do dziś).

Gra posiada trzy tryby rozrywki: arcade, exhibition oraz world circuit. W trybie arcade bierzemy udział w mini turnieju. Wybieramy zawodnika, a komputer losuje naszego przeciwnika. Aby otrzymać puchar musimy pokonać pięciu rywali. Po każdym wygranym meczu otrzymujemy kasę za styl oraz ilość wygranych gemów. Po pokonaniu wszystkich przeciwników punkty sumuje się i najlepszych wpisuje się do rankingu. W tym trybie można także zagrać debla z kolegą. Tryb exhibition - czyli nic innego jak tryb versus. Każdy gracz wybiera zawodnika strój i na kort! Jeśli posiadasz cztery pady i trzech kumpli lubiących dobrą zabawę to do sklepu po bro... to znaczy chipsy i możecie zapomnieć o świecie na kilkanaście godzin. Ponieważ gra dwóch na dwóch po prostu wymiata!

Ale głównym trybem VT jest wymieniony wyżej WORLD CIRCUIT. W skrócie: prowadzisz swoja postać po szczeblach kariery tenisisty do czasu, kiedy zostaje zupełnym numerem jeden w tenisowym świecie. Ale to nie takie proste. Najpierw musisz przejść kilka treningów, parę turnieji (także w deblu) a wtedy... nie, nie zostajesz jeszcze mistrzem - nowe treningi zaczynają się ze zdwojoną silą, przeciwnicy nie dają już tak łatwo wygrać seta. Aby zostać numerem uno trzeba się nieźle napocić!

Słów kilka o treningach. W treningi gra się z wielką przyjemnością (dopóki nie żądają niemożliwego!) ponieważ są to bardzo fajowe minigierki: serwując strącamy jak najwięcej kręgli, niszczymy maszyny plujące w ciebie piłeczkami, odbijamy piłeczki tak aby trafiały w środek tarczy ustawionej na połowie przeciwnika.

Za trening i wygrane mecze otrzymujesz pieniądze, dzięki którym możesz "wykupywać" zawodników, korty, stroje, do pozostalych trybów. Gdy w końcu zostaniesz mistrzem otrzymasz dwóch nowych zawodników - KING’a oraz MASTER’a. Dość jeśli napisze ze w ich statystykach widnieje napis - PERFEKT PLAYER.

Grafika jest rewelacyjna. Zarówno zawodnicy jak i korty są wykonane bardzo starannie. Oczy cieszą takie szczegóły jak cień rzucany przez chmury, ślady pozostawiane przez kortówkę różnią się od rodzaju nawierzchni kortu, czy postacie czekające z boku na moment, kiedy piłeczka odbiję się od siatki. A jakie było moje zdziwienie, kiedy piłka potoczyła się pod nogi kibica zza boiska -ZROBIŁ UNIK jak baletnica!!!(diabeł tkwi w szczegółach)

Animacja postaci wręcz poraża! W połączeniu z grafiką i dźwiękiem, (o którym za chwile) tworzy tak spójna całość że czujemy się jak na prawdziwym meczu tenisa.

Dźwięk także jest wspaniały! Kto by pomyślał że do tenisa pasują rockowe kawałki! Dźwięk odbijanej piłeczki oraz komentatora świetnie się sprawdza i podtrzymuje klimat gry.

Jednak jak zwykle nie obyło się bez wad. Jedną z nich jest brak kobiet! Czasem także w deblu komputerowy kolega potrafi zawalić proste piłki. Ale wyżej wymienione niedoróbki są do przebolenia zwłaszcza, że pod hektolitrami grywalności są prawie niezauważalne.

Ocena 10-/10

PLUSY:
- GRAFIKA
- DZWIĘK
- GRYWALNOŚĆ
- MULTIPLAYER

MINUSY:
- Brak pań!!:(


-> Bart <-