Historia mojego grania
Gram od 1991 roku, mimo że urodziłem się trzy lata wcześniej, to i tak pamiętam pierwsze gry i konsole. Do kolejnych spisów na tej stronie, dochodzi więc spis wszystkich moich konsol i innych urządzeń grających. Raczej jest to tekst-ciekawostka dla mnie, bym pamiętał, jakie sprzęty miałem, więc chyba nikt inny nie doczyta do końca.
1991: klon Atari 2600 – Rambo TV Game
Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że był to rok ’91, albo 92? Rambo to klon wydanej w 1978 roku konsoli Atari 2600. Czyli takie opóźnienie było w Polsce – graliśmy na podróbie sprzętu z końca lat ’70-tych, na początku lat ’90-tych. Konsola miała wbudowane ileś tam gier – obsługiwało ją się za pomocą czarnych joysticków z czerwonym przyciskiem. Gry były proste i… brzydkie. Nie potrafiły wciągnąć na dłużej.
Z wszystkich gier, najbardziej zapamiętałem:
Gra o strażaku, który gasił płomień, by uratować babkę – trudność sprawiało nawet rozłożenie „drabiny”. Grand Prix to szybkie wyścigi aut, ale wyprzedzone auta już się nie pojawiały – tak słaba była ta konsola. Trzecia gra, to zabawa w chowanego – ot, dziwaczny pomysł na grę, wtedy jednaj wolałem bawić się „na żywo” w chowanego, niż ukrywać się w grze.
Konsola zaginęła chyba przy przeprowadzce, albo tak mi powiedzieli rodzice, by pozbyć się bubla. Ale jeszcze wtedy do gier mnie nie ciągnęło. Chociaż dziwiło mnie że możemy np. zdalnie sterować autem na ekranie.
1994: klon NES – Pegasus
Jaki to był dokładnie Pegasus? Nie pamiętam. Wiem, że ten miał wbudowane 400 gier (tak naprawdę to tych gier było 16, ale w kilku różnych wariantach). Najwięcej czasu zabrała nam (bo graliśmy całą rodziną), gra Super Mario Bros. Ta gra miała mnóstwo sekretów, co odkrywaliśmy miesiącami, czy nawet latami. Graliśmy non stop, na zmianę Mario/Contra – te gry zresztą do dziś są „miodne”. Pamiętam też gry na pistolet i dziadek, który strzelał z końca pokoju – trafił do wszystkich kaczek i na koniec dodał „było się w wojsku”.
Często kłóciłem się z siorą, o to, kto gra – z czego ona była na wygranej pozycji – konsola z tv była u niej w pokoju. Więc parę lat później, tato kupił mi na giełdzie drugiego Pegasusa… za 50 złotych.
1997: klon NES – Terminator
Ta podróbka NESa była gorsza jakościowo od poprzedniego modelu, no ale w końcu miałem swoją „grę telewizyjną” i nie musiałem się dzielić z siostrami. Konsola nie miała jednak wbudowanych 400 gier i była gorzej wykonana.
Wymieniałem się „dyskietkami” z rówieśnikami i przypadkiem poznałem, takiego samego maniaka gier jak ja, z którym do dziś gramy. Siora także wymieniała się kartridżami – raz przyniosła Chip 'n Dale Rescue Rangers, czułem wtedy, że jestem najszczęśliwszym dzieciakiem na świecie – że nie ma lepszej gry na Pegasusie.
Gier było całe mnóstwo, wybrałem jednak trzy tytuły o których pomyślałem przy pisaniu tekstu.
Mario? Klasyk, chyba moja pierwsza gra z Pegasusa. Contra to samo, a o Chip 'n Dale wspomniałem wyżej. Minusy Pegasusa? Psujące się kable w zasilaczu, często montowaliśmy je… plasteliną (co nie pomagało, wszak plastelina pod wpływem ciepła topniała, ale ówczesnemu przedszkolakowi wydawało się to rozwiązaniem). Denerwowały też kartridże na giełdzie/hali targowej z inną naklejką-okładką, niż powinna być: na dzień dziecka pojechałem z siorą i tatą na giełdę, wybrać sobie gierkę. Niby miało być „Chip 'n’ Dale 3” – kontynuacja jednej z lepszych gier, a w domu okazało się, że to jakaś strzelanina (hack gry Heavy Barrel, czyli nałożono wiewiórki na postacie komandosów).
Jak straciłem Pegasusa? Bodajże mój model „Terminator” zepsuł się, a wcześniejszy model „pożyczyliśmy” kuzynowi, który konsolkę sobie sprzedał! Za to ja już wtedy miałem to gdzieś, bo grałem na pewnym szarym pudełku…
1998: PlayStation
Tak jak za czasów poprzednich konsol, spędzałem czas na dworze, tak przy PlayStation wolałem chyba niestety siedzieć w domu i grać. Był to okres, kiedy zaczynałem chodzić także do salonów gier, a tak – mogłem mieć własny salon, w pokoju. To był mega-skok graficzny pomiędzy Pegasusem, a „plejem”. Po szkole, zamiast odrabiać lekcję, od razu odpalałem konsolę.
Ale od początku… Mamy rok 1998, tato się pyta, czy PlayStation jest dobre? Ja w sumie nie wiedziałem co odpowiedzieć, widziałem sprzęt w pobliskim sklepie, ale nie pozwalali grać. Widziałem coś w „Cyberii” na Canale+, czy Polonii 1 w programie „Escape”, ale chyba nie marzyłem o tym sprzęcie. No i parę dni, czy tygodni później, we wrześniu ’98 przyszedł tato z kartonem PSXa (taki skrót tej konsoli). Pamiętam ten dialog między mamuśką, a starszym:
– Po coś to kupił? Zwariowałeś?
– Wziąłem tylko na próbę.
Nie wiem, co miała znaczyć ta „próba”, ale byłem wtedy bardzo podjaranym czwartoklasistą. Przecież jeszcze tego samego dnia grałem na Pegasusie! Szybkie podłączenie, włączenie oryginalnej gry Porsche Challenge i wszyscy byli zachwyceni. Nawet mamuśce się spodobało. Skok graficzny między poprzednią konsolą był ogromny i już nigdy nie doświadczyłem takiego skoku technologicznego. Dziwiła nas grafa 3D, to że postacie mówią, to że leci muza Audio, to że pad wibruje kiedy wjeżdżamy na trawę. TO WSZYSTKO było takie nowoczesne i magiczne!
Do konsoli dołączone było też demko, zapakowane w kartonik. Przeleżał ten kartonik ze dwa tygodnie i nikt nie wiedział, że tam może być płyta. Znowu zdziwko, przy odpaleniu… Kolejne dwa tygodnie nie wiedzieliśmy, że strzałkami na bok, wybiera się inne gry! Więc graliśmy tylko w Abe’s Oddysee, myśląc że to pełna wersja…
Któregoś dnia starszy przyjechał z giełdy i przyniósł grę za 20 złotych na płycie Verbatim. Odpalam, ale nie działa – tylko słychać było muzę. Za tydzień pojechał opierdzielić gościa, a okazało się, że „trzeba mieć przerobioną konsolę, by działały gry za 20 złotych”. No i po jakimś czasie miałem przerobioną konsolę i stosik pirackich gier.
W tamtych czasach było to dość normalne, wszyscy znajomi piracili. Nikt nie kupował gier za 200 złotych, gdzie najniższa pensja to może było coś koło 500 złotych. Poza grami, można było wydać 20 złotych na gazetkę z demówkami – PlayStation Magazyn. W ogóle tych gazetek to wychodziło wówczas całe mnóstwo: PSX Fan (moja pierwsza gazeta o „pleju”), PSX Extreme, Neo Plus, PlayStation Plus. Nawet kiedyś mój list, czy obrazek znalazł się m. in. w PSX Fanie, nie mogłem wtedy uwierzyć, kiedy zobaczyłem swoje nazwisko w gazecie.
Kioski zawalone były pisemkami dla graczy (nie tylko o PlayStation). Czuć było, że wszyscy chcą grać i czytać o grach, nawet jeśli nie posiadają konsoli/PC.
No właśnie, niektórzy nie posiadali konsoli, a chcieli na niej grać. Miałem takiego jednego, czy dwóch kumpli, którzy bez przerwy chcieli przyłazić i grać na moim PSXie…
O PlayStation mógłbym pisać i pisać, jednakże w planach mam napisanie o kolejnych konsolach, więc przechodzę do trzech gier, które najlepiej wspominam. W sumie, to nie da się wskazać trzech najlepszych gier, dlatego wybrałem losowo trzy gry z mojego TOP 10.
Tekken 3? W salonie gier był Tekken 2, ja miałem w domu lepszą „trójkę”. Dostałem pirata za dwie dychy na gwiazdkę ’98 i chyba żadna inna gwiazdka nie wywołała u mnie już takiej radości. Na drugim foto – Crash Bandicoot, wymieniłem się z pewnym znajomym za ColinMcRae Rally „na zawsze”. I nie żałuję, jedna z lepszych gier na PSXie. Sterowanie o wiele lepsze niż w remasterze na PS4. Ape Escape – podobno gra była średniakiem, a mimo to ukończyłem ją ze trzy razy na sto parę procent.
W 2001 roku dostałem kompa i jakiś czas później mieliśmy internet – radiówkę. A że instalacja kosztowała tyle co używany PSX? W skrócie: oddałem starszemu PSXa, a ten podobno go sprzedał i za tę kasę mieliśmy stałe łącze. Chociaż nie wydaje mi się to prawdą :/
2001: komputer PC
Pierwszego kompa dostałem w 2001 roku, bodajże na feriach w szóstej podstawówce? W sumie to jeszcze przed tym właściwym kompem, tato załatwił od jakiegoś szemranego typa, starego kompa z Windowsem 95. W sumie bubel, nie działały na nim nawet stare demka z CD-Action. W dodatku sprzęt był najprawdopodobniej jumany… ze szkoły. Z tego całego zestawu zostawiliśmy sobie tylko monitor. Posłużył on do kompa, którego sobie wybrałem w lokalnym sklepie, czyli: AMD Duron 800 MHz, GeForce 2 32 MB, 128 MB RAM i dysk 20 GB. Ech, te parametry to ja pamiętam:)
Będąc posiadaczem PlayStation, zazdrościłem pececiarzom spolszczonych gier, czy pisma CD-Action, z prawdziwymi, pełnymi wersjami, a także te 200 stron robiło wrażenie. Pismo w dodatku było tańsze niż PlayStation Magazyn. W pewnym momencie na PC każde pisemko miało płytę CD z demówkami i pełnymi wersjami: Click, Play, Komputer Świat Gry, CD-Action. Były też pisemka z programami: Enter, PC Format, Chip. Złote czasy dla prasy growej: jak zapowiadali jakąś grę, to przecież nie było Internetu i prasa była jedynym źródłem informacji. Czekało się miesiąc, na relację z targów, opis do gry, czy zwykła recenzję. Albo dział Tips & Tricks z kodami ułatwiającymi grę: dzisiaj przykładowy kod na wszystkie bronie (tzw. DLC) kosztuje kilka złotych, dawniej kody były za darmo w czasopismach. A cena takiej prasy? Od trzech złotych, po dwie dychy, było w czym wybierać.
W Polsce Internet raczkował, sam miałem gdzieś w 2002 roku radiówkę 256 kbps, wcześniej łączyłem się modemem 56 kbps. I to tak, by rodzice nie widzieli, bo rachunki przychodziły kosmiczne. Neostrada jednak spopularyzowała Internet i coraz więcej osób mogło z niego korzystać – nawet starsi użytkownicy Internetu, nazywali młodszych użytkowników Neostrady, „dziećmi Neo”.
Gdzieś w tym całym gąszczu robienia wszystkiego na kompie (a było tego trochę, wszak nie traciło się czasu na bezsensownym siedzeniu na fejsie, którego jeszcze nie było), były też i gry.
Nie zamierzam tu rozpisywać się o wszystkich komputerach jakie miałem, więc od razu wklejam listę gier, które utkwiły mi w pamięci. Raczej wszystko z czasów pierwszego kompa, ot sentyment:
Larry 7 – moja pierwsza gra na PC. Nie dość, że po polsku, to jeszcze z tak świetnym dubbingiem. Max Payne – graficzna miazga. Nagle gry z PSXa wydawały się brzydkie. Zresztą na monitorze w rozdzielczości 1024 x 768 każda gra miała ostry obraz, względem tego, co było na konsoli i kineskopowym TV. Elastomania – jedna z pierwszych „indie game”. Ot, grało się na informie, grało się po szkole – gra wciągała przez świetną fizykę jazdy. Czwartej gry nie ma na screenie, ale również spędziłem z nią sporo czasu i warto odnotować – to Mu Online. Czasy szkoły średniej i granie z dwoma kumplami, a właściwie to bezsensowne expienie i rywalizacja o wyższy poziom…
Po tym kompie, przyszedł czas na kolejne, jednakże nie chcę tu zanudzać i wypisywać parametry kolejnych sprzętów. Wróćmy do mojej następnej konsoli, jaką miałem po PlayStation z 1998 roku…
2005: PlayStation Portable
Gwiazdka 2005. Jak siedem lat temu, dostałem Tekkena 3 – byłem najszczęśliwszym dzieciakiem na ziemi, tak teraz prezent – PlayStation Portable, dostała moja siora. A ja co dostałem? Koszulę o parę numerów za małą. Ale że siora jest trochę młodsza, to jakoś tak przywłaszczyłem sobie konsolkę. I tak na niej nie grała:) Do dziś nie wiem, czemu starszy taki myk zrobił, przecie siorę to w ogóle nie interesowało.
Podobno na PSP wychodziło mało gier, co dziś wydaje mi się bzdurą. Podobno piractwo zabiło tę konsolkę, co także wydaje mi się bzdurą. Ale tak czy siak, na pewno przyczyniło się do popularyzacji sprzętu. Mogliśmy grać nie tylko w gry z PSP, ale i PSXa, czy innych sprzętów. Po niecałych dwóch latach, sprzedałem konsolkę (dzieląc się kasą z siorą ofcourse).
Przyznam, że ciężko mi było wybrać trzy gierki z PSP – niby wiele tytułów miałem/mam do skończenia, to tak naprawdę nie spędziłem z żadnym tytułem więcej niż 10 godzin. MediEvil Resurrection – pierwsza moja gra na PSP. Był to szok graficzny w porównaniu do takiego GameBoy’a Advance – tutaj to był poziom PS2, tyle że w kieszeni. LocoRoco – psychodeliczna platformówka 2D, mi się podobała. BraveStory New Traveler – śliczne, japońskie RPG. Wierzę, że kiedyś ukończę.
Konsolki już dawno nie posiadam, jednakże jest kilka gier, które ciągle chcę ukończyć (a jest to możliwe na emulatorze). A np. takie LocoRoco, czy Patapony, wyszły także na PS4, jako remastery. Być może odnowioną inne tytuły?
2006: Nokia N-Gage
Nie pamiętam jaki posiadałem telefon komórkowy w 2006 roku, za to wiem, że za kasę z „osiemnastki” kupiłem sobie „konsolofon” Nokię N-Gage. Niestety używkę z Allegro, ale na nówkę (1400 zł) nie starczyło. Nie za bardzo wiedziałem jak się rozmawia przez ten telefon, podobno bokiem – ja rozmawiałem jak przy klasycznym telefonie i nie najlepiej było mnie słuchać. Ale to nic, wszak telefon był bajerancki i posiadał sporo ciekawych funkcji jakich próżno było szukać w innych telefonach: radio, mp3, programiki, gry, filmy… Ech, pamiętam kiedy na wycieczce szkolnej zapuściłem przy ognisku pornucha, zrobiło się małe zbiorowisko, niestety wśród osób oglądających za plecami, była też wychowawczyni, która zabrała mi telefon (i chciała oddać pod koniec roku). Na przerwach oczywiście graliśmy, czy to w gry dedykowane N-Gage’owi, czy symbianowe produkcje.
Przyznam, że typowych gier dla „gada” było bardzo mało, za to programów i gier na Symbiana, którego obsługiwał telefon, było multum. Sam nawet handlowałem na Allegro płytką z grami i aplikacjami na Nokię N-Gage – płytę sprzedawałem za 20 zł… Dzisiaj by to nie przeszło.
Najlepiej wspominam grę Mile High Pinball. Tytuł nie wyszedł na żaden inny sprzęt, wciąż czekam na jakiś remake:) Gra to dość nietypowy pinball, z tym że bila ma lecieć coraz wyżej i wyżej. Na każdej planszy są zadania i po ich wykonaniu możemy „lecieć” dalej, z tym że można też i spaść na sam dół. Asphalt Urban GT 2 pamiętam chyba tylko przez utwór Moby’ego, który leciał w kółko, a także ten zbyt arcade’owy model jazdy. Gra była bardzo łatwa. The Roots, to RPG od Polaków, nie dość że wyszło na ten „konsolofon” ze 40 gier pudełkowych, to w tym gra od Polaków. Średniak, ale expiło się dość przyjemnie.
Swój „konsolofon” straciłem niestety w dość nieprzyjemnych okolicznościach…:/ Niedawno powstał emulator N-Gage, więc jest szansa, że za jakiś czas pogram w te starocia.
2006: Nintendo DS Lite
Oj jaka to była dobra konsola. Tato w 2006, załatwił dwa DS Lite’y: dla siebie i dla mnie. A ja mając już PSP i NDSa, wybrałem po prostu NDSa. PlayStation Portable kurzyło się, a DS to była jakaś nowość: wbudowany mikrofon, dwa ekrany z czego jeden dotykowy – nie było wtedy jeszcze smartfonów, więc gry z wykorzystaniem dotykowego ekranu były bardzo ciekawe i nowoczesne (mimo gorszej grafy niż na PSP). Do tego gry nintendowskie, typu Mario, Zelda, Pokemony, ale także typowe, japońskie gry jak np. Project Rub (minigierki związane z podrywaniem), Trauma Center (robienie operacji), Cooking Mama (gotowanie). Nie znałem wcześniej tych serii, było to całkowicie nowe i odmienne spojrzenie na gry. To moja druga konsola Nintendo – jeżeli liczymy, że „Pegasus”, był ta pierwszą. I chyba tego mi brakowało po tylu latach.
Byłem tak zafascynowany konsolą (posiadając jednocześnie PSP), że zabierałem nawet DS’a ze sobą – do lokalnego baru, pokazać go znajomym. Byłem już pełnoletni, zacząłem chodzić „na piwo”. Pokazywałem znajomym w pubie minigierki WarioWare, czy grę, która zliczała nasz poziom inteligencji (Big Brain Academy) – każdy chciał mieć jak najwyższy wynik. Zwłaszcza po paru „głębszych”.
Pamiętam, też że pisywałem na forum skizo.org, wówczas największym forum o konsolkach przenośnych i tam był jeden gość z mojego miasta, więc kilka razy spotkaliśmy się i graliśmy wspólnie na konsolkach – pozdro Nightmare:)
Gry, w które dziś bym zagrał z miłą checią: Project Rub – klimatyczna gra wykorzystująca wszystkie możliwości konsoli: dmuchanie w ekran, czy bazgranie po ekranie. Grę w całości obsługiwaliśmy stylusem (rysikiem). Picross DS – dzięki Nintendo DS, poznałem zasady tej gry. Nigdy wcześniej nie grałem w Picrossa, dopiero na konsolce DS wsiąkłem. Polecam wszystkim fanom Sudoku i nie tylko. Henry Hatsworth – połączenie gry logicznej z platformówką. Dla mnie to jedna z lepszych gier w ogóle, a dwa ekraniki idealnie się do tej gry nadają.
Nie pamiętam kiedy sprzedałem konsolkę, ale to nic, bo za parę lat kupiłem następcę DS’a. Jednak nim do tego doszło, pojawiło się u mnie…
2008: PlayStation 3
Minęło prawie 10 lat od PSX’a, a tu starszy znów wchodzi z konsolą, tym razem PS3. Poza konsolą kupił jeszcze jakieś Formuły, Uncharted, oraz film Ultraviolet na Blu-ray. Ale co to? Nie było takiej podjarki jak 10 lat temu, przy PSXie, mimo podłączenia konsoli pod „wielki” telewizor 38″ HD Ready. Nawet pad nie wibrował (Sony przegrało jakiś tam proces na patent i pierwsze pady do PS3 nie wspierały wibracji). No dobra, może wykonanie wody w Uncharted zrobiło lekkie wrażenie.
Konsola w pierwszej wersji „fat”, była piękna: połyskujące wykonanie, masywna, wyglądała nowocześnie. Znów poczułem się graczem i wróciłem do zbierania PSX Extreme. Ostatnią stacjonarną konsolę miałem 10 lat temu, więc znów mogłem ogrywać obecną generację – tym bardziej, że miałem wówczas słabego laptopa nie-do-gier.
O tym, że mam PS3 dowiedziała się pewna znajoma, której miałem pomóc w zakupie konsoli. W sumie to parka znajomych, ale i ja też kogoś miałem, więc często spotykaliśmy się i wspólnie graliśmy na konsoli. Jedną z takich gier jest Buzz, wraz z „buzzerami” – gra typowa na zakrapianą bibę. Mogłem łączyć siedzenie przed konsolą, z alkoholem i wspólnym graniem ze znajomymi – co dla aspołecznego maniaka było czymś nowym.
Miło wspominam tamten okres jednakże gdzieś w 2011, konsola odmówiła mi posłuszeństwa. Świeciła się tylko żółta dioda. Tak, złapałem YLOD – błąd taki, że konsola nadawała się tylko na śmietnik. Akurat minął miesiąc po gwarancji… w serwisie Sony chcieli za naprawę 200, ale €! Dlatego za jakiś czas stałem się posiadaczem PS3 w wersji Slim.
2011: PlayStation 3 Slim
Konsolę odkupiłem od kolegi, któremu padł dysk. Ale wystarczyło tylko go sformatować i konsola śmiga. „Slimka” jak dla mnie jest brzydszą konsolą, ale tam w wersji „fat”, miałem malutki dysk (60 lub 80 GB), a tutaj mam 250 GB. Tutaj także pojawiły się pierwsze zakupione tytuły w cyfrowej dystrybucji, poprawki, płatne dodatki, abonament PSplus na spółę z kumplem… Dobrze jednak wspominam trzeciego pleja: grałem na nim do momentu, aż nie kupiłem kompa do gier w 2014.
Dość długo trwała ta generacja PS360, a wszystko przez kontrolery ruchowe, które sztucznie wydłużyły żywot sprzętu, czy gry niezależne (które wyglądały, niczym z Pegasusa). Co do PS Move, miałem, ale szybko zaczęło mnie to nudzić. Jednak Kinect, gdzie grasz całym sobą, działa na pewno lepiej, niż wymachiwanie jakąś pałką, aczkolwiek zakwasy przy Sports Champions były.
Udało mi się zebrać 10 gier, które warto mieć w kolekcji, a poniżej trzy z nich. Takie, które najmilej wspominam.
Uncharted? To nasza pierwsza gra odpalona na PS3 – całkiem przyjemna strzelanka z soczyście zieloną dżunglą i ładnie wykonaną wodą:) Buzz Świat Quizów – imprezowa gra „do wódki”. Najlepsza zabawa była, kiedy grała nasza czwórka, przeciwko innej czwórce gdzieś z drugiego końca Polski. Wipeout HD – świetne wyścigi, które pokazują moc, zarówno pod względem dźwięku (później grałem na kinie domowym), jak i obrazu (obsługuje telewizory 3D). No i moja laska się wciągnęła – gra z włączonym asystą, przez co ma łatwiej – ale to i tak sukces, że chwyciła za pada.
Konsola służy mi do dziś [a mamy 2023, kiedy poprawiam artykuł]. Nawet wymieniłem tu dysk na 500 GB, a moje TOP 10 gier pudełkowych zmieniło się – pozbyłem się np. Buzzerów (serwery online i tak wyłączone, a gra osiąga spore kwoty na Allegro). No, a sporo gier zakupiłem też cyfrowo – po prostu postanowiłem mieć po 10 gier w pudełku na każde PlayStation:)
W 2021 skusiłem się na przeróbkę, by mieć na jednej konsoli gry z PSX, PS2 (!), czy zgrałem sobie gry z PS3 na dysk konsoli (nie muszę żonglować płytami). No i mam też tu tytuły z automatów, czy gry z NESa/SNESa. Muzę z płyt audio też odpalę. Kupiłem nawet pilota:). Jednym słowem maszynka do wszystkiego, ostatnia taka…
2011: smartfon Samsung Galaxy Gio
W 2011 roku, kupiłem swojego pierwszego smartfona – Samsunga Galaxy Gio. Sprzęt od początku miał problemy z mikrofonem, przez co słabo było mnie słychać. No ale mogłem grać w każdym miejscu, wszak telefon mam zawsze przy sobie, a i graficznie ten fonik zjadał takiego DSa. Kupiłem za 600 złotych nówkę i miałem jednocześnie sprzęt do dzwonienia, grania i filmów (chociaż chyba nie oglądałem za wiele na tym ekraniku 3.2″). Android 2.3 w 2011 roku wystarczał. Mogłem sobie sprawdzić pocztę, napisać posta na forum, posłuchać mp3, czy odpalić jakąś gierkę – szkoda tylko że do emulatorów sprzęt się nie nadawał. A ja już chciałem mieć Tekkena 3 w kieszeni.
Z gier wybrałem trzy tytuły, które jakoś najbardziej mi zapadły w pamięci. Oczywiście w porównaniu do konsol, te darmowe tytuły (z reklamami) były szokiem. Jak to gry za zero złotych lub po 5-10 złotych? A przecie na DSie, czy PS3 tytuł średnio chodził po 100 złotych.
Poniżej trzy mobilne gry, w których spędziłem mnóstwo czasu:
Grave Defense – mój pierwszy tower defense, dopiero na smartfonie poznałem ten gatunek: ulepszanie wież, oszczędzanie kasy, rozwalanie coraz to większych przeciwników… Szkoda, że developer olał już gierkę i nie działa na nowszych sprzętach. Hill Climb Racing – gra chyba do dziś jest aktualizowana. Może przez uwielbianie Elastomanii na PC, tak dobrze mi się gra w tą gierkę. Nawet na PC sobie zainstalowałem. Nemo Picross – gatunek który poznałem na Nintendo DSie, tutaj nieco utrudniony, ale… to chyba najlepsza mobilna wersja Picrossa. Polecam każdemu, idzie się uzależnić.
Smartfona sprzedałem kumplowi, a sam przeszedłem na ówczesnego flagowca Sony, by potem kupić coś z „nadgryzionym jabłkiem” i póki co tak już zostało. Ale o kolejnych telefonach nie będę zanudzał.
2012: PlayStation Vita
Vita to mój pierwszy pre-order (zamówienie przedpremierowe, gdzie sprzęt ma być dostarczony w dniu premiery). Zamówiłem w sklepie PSX Extreme i… paczka przyszła parę dni po premierze. Pamiętam to wkurzenie, sprzęt dostępny był w sklepie, a ja wciąż czekałem. Pierwszeństwo mieli ci, którzy wpłacili kasę na konto – ja wybrałem zakupy za pobraniem, w sumie mogłem olać sklep PE i iść z kasą bezpośrednio do Media Expert. Musiałem czekać 3 dni i na pocieszenie dostałem koszulkę w ogóle niezwiązaną z grami.
Początkowo byłem bardzo szczęśliwy, nie mogłem nacieszyć się konsolką: wydałem jakieś 1400 zł na sprzęt i grę Uncharted… Więcej o konsoli napisałem już w artykule „Porażka PS Vita” i zachęcam do przeczytania tegoż tekstu. W skrócie: stopniowo radość z posiadania konsolki spadała: gier było coraz mniej, nagle zaczęły wychodzić same „indyki”, które wyglądały jak z Pegasusa… mocarny sprzęt, a gry jak sprzed dwudziestu laty. Do tego w PS Plus ładowali co lepsze gry, więc nie trzeba było nic kupować… Kilka gier jednak miło wspominam:
Uncharted Złota Otchłań, to tytuł robiony przez inne studio developerskie niż oryginalna seria, ale wyszło im to całkiem nieźle. No i ta soczyście zielona dżungla na ekranie OLED… Tales From Space: Mutant Blobs Attack – to świetny, przyjemny platformer 2D, szczerze czekam na jakąś kontynuację… A na trzecim screenie Wipeout 2048, klasyk ale tutaj w nieco bardziej „przyziemnych” czasach.
Konsolkę sprzedałem po roku, za jakieś 650 zł (za tanio!). Byłem sporo stratny, ale i rozczarowany sprzętem. Bardziej niż na „Vicie”, wolałem siedzieć na… tablecie. To był ten czas gdzie smartfony, tablety zadomowiły się już na dobre. Szkoda Vity, sprzęt mocny, wyszło kilka tytułów ekskluzywnych (tylko na PSV), jednakże po czasie, takie Gravity Rush, czy Escape Plan wyszło także na PS3, czy PS4.
2012: tablet iPad3
iPada trzeciego dostała początkowo moja siora. Znowu. Ale że praktycznie sprzęt u niej się kurzył, odkupiłem to od niej za kilka stówek:) Tutaj pierwszy raz miałem przyjemność korzystać z systemu iOS. Soft chodził bardzo szybko, zwłaszcza w porównaniu do mojego Androida 2.3 na Samsungu Gio. Sprzęt wyglądał elegancko – czuć było że kosztuje to więcej niż przeciętny tablecik z Biedry.
Tablet głównie używała moja kobita – do przeglądania Internetu. Ja czasem w coś pograłem: jak zobaczyłem te gry za 0.89 euro, w porównaniu do gier na Vitę za dwie stówy, to byłem w lekkim szoku.
W co grałem na tablecie?
Hay Day – to było chore. Gra darmowa, ale kilka stówek wydałem. Taka tam odmiana farmy, gdzie z laską tak się wkręciliśmy, że wstawaliśmy wcześniej rano, by zebrać plony… Monkey City – kolejna gra free to play, a raczej pay to win. Po graniu w grę przez parę miesięcy, nie dało się wygrać bez wydania realnej kasy. Za to polecam płatne i świetne tower defense – Bloons TD 5, w tym samym klimacie, inna gra tego studia. Emulatory – nie miałem przerobionego iPada, więc i emulatorów nie było. Wpisałem jednak emulatory, bo tymi bawiłem się już na kolejnym tablecie.
Po trzech latach używania iPada, ten zaczął strasznie mulić – wszystko przez instalację coraz to nowszych softów, oraz spadek żywotności baterii. Dodatkowo kobicie spadł i miał rysę na ekranie. To był czas na przesiadkę. Skoro już miałem telefon z „jabłkiem”, gdzie nie mogłem bawić się w odpalanie emulatorów, postanowiłem kupić tablet, typowy dla gracza. I padło na tablet dla graczy – nVidia Shield K1. Ale o kolejnych moich tabletach nie będę się rozpisywał.
2014: PlayStation 2
Kiedy w 2014 roku, byłem już nieco znudzony trzecim plejem, wkurzony brakiem wstecznej kompatybilności na „trójce”, kupiłem na Allegro PlayStation 2 w wersji FAT. Nie była to moja pierwsza styczność z konsolą, bo i w okresie świetności PlayStation 2, ojciec prowadził przez chwilę lombard (2001 rok?). A że ktoś mu przyniósł w zastaw pleja, ten na miesiąc wylądował u nas. Graliśmy wtedy tylko w demko dołączone do konsoli. Niestety po miesiącu, z bólem serca, trza było oddać konsolę.
Wróćmy do roku 2014: konsolę kupiłem z myślą o podłączeniu dysku i wgraniu gier. Wszak zaległości jeżeli chodzi o PS2, mam ogromne. Kupiłem na Olx Network Adapter, kolega dał dysk i można było działać. Konsoli nie mogłem podłączyć u siebie w domu, ponieważ TV wisi na ścianie, ale w mieszkaniu rodziców mam przecież stary telewizor, kineskopowy. Przyjechałem, podłączyłem pleja, odpaliłem Tekkena Tag Tournament, zawołałem siory, graliśmy wspominając stare czasy:)
Po tym jak już miałem możliwość odpalenia gier z dysku, zrobił się bajzel. Konsola jest przecież tam, ja u siebie konwertuję pliki z grami, jadę podłączam, coś nie działa, część działa, wracam za tydzień i znowu kombinuję. Nie chciało mi się piracić… po jakimś czasie miałem już mały stosik oryginalnych gier, a Network Adapter pogoniłem na Allegro.
Minęło trochę czasu, wymieniłem u siebie telewizor, wzmacniacz i… udało się podłączyć pleja przez amplituner. Grałem na 60. calach w gry z PS2 i pierwszego pleja. Obraz trochę denerwował, ale nostalgia zrobiła swoje.
Zauważyłem też, że ten PS2 FAT, ma trochę problemów z odpalaniem gier. Polowałem na nowy model w kartonie, niestety było już za późno. W 2017, jakoś na początku roku, kupiłem od kogoś z forumka PS2 w wersji Slim, nowszy model.
2017: PlayStation 2 Slim
Skoro miałem nowszy model, pozbyłem się więc pleja w wersji FAT. Grałem na „slimce”, tylko nieco irytowała jakość ekranu. Najwięcej grałem na nim w gry z pierwszego PlayStation. Co prawda mogę i na PS3, ogrywać gry z PSXa, ale tam nie ma takiej wstecznej kompatybilności i np. europejski Ape Escape nie działa. Tutaj też dodatkowo mogę sobie edytować sejwy. Za cel postanowiłem zebrać 10 gier w pudełkach (już tyle mam na PSX, PS3), ale że nie grałem na tej konsoli w czasach jej świetności, dość ciężko mi to szło i wybierałem dość dziwne tytuł.
Które gry najlepiej wspominam?
Tekken Tag Tournament? TTT był na okładce w PE, TTT był w salonie gier PlayStation, w którym miałem możliwość pograć 15 minut (na więcej mi nie stykło kasy). Kupiłem go za grosze w 2014, jednakże pograłem trochę i chyba wolę Tekkena 5, niż walki „tag”. Burnout 3 – nie wiedziałem skąd fenomen Burnouta, wybrałem więc tego najwyżej ocenianego wg. Metacritic. I faktycznie, niezła gierka – daje radę. Coś tam zacząłem grać, ale nie było kiedy ukończyć. Demo – zamówiłem na eBayu demko, w które zagrywałem się gdzieś w 2001 roku – wtedy kiedy ojciec przyniósł pleja na miesiąc. Zapłaciłem 50 zł z wysyłką, a na Allegro ktoś sprzedaje za 150 zł, jako rarytas… no nie wiem. Pograłem w Airblade, Klonoa, Dark Cloud. Jak najlepiej kiedyś się sprawdzało gry przed zakupem? Grając w dema.
W 2018 roku, laser zaczął niedomagać. Kupiłem na Allegro chiński zamiennik. Niestety, ale dalej nie działał, nawet starszy nie dał rady „naprawić”. Z konsoli wyciągnąłem bebechy i powiesiłem ją na ścianie (w swoim ówczesnym „biznesie”)… Daję sobie spokój z PS2, zostawiając gry.
2015: New Nintendo 3DS
W 2015 roku miałem sporo sprzętów, ale zabrakło jakiejś przenośnej konsolki. Vita z 2012 okazała się niewypałem (tak jak i wcześniej dla mnie NDS wygrał bitwę vs PSP). A że pierwszego DSa miło wspominam, postanowiłem kupić 3DSa i to w wersji „New”, gdzie był lepszy procek, więcej RAMu, względem „zwykłej” wersji. 3DS jak sama nazwa mówi, posiada ekran 3D – nie chodzi tu o wyświetlanie grafy 3D, jak robi to dziś każda konsola, ale o ekran z efektem 3D bez okularów. Sam efekt widziałem parę lat wcześniej – pokazywał mi to wspomniany wcześniej znajomy z forum, na swojej premierowej konsolce. Pierwsza gra jaką odpaliłem? Nie pamiętam… jakieś demka?
W ogóle mało co pamiętam, ale… mając pełno gier/konsol, w nic nie gram dłużej, albo dopada mnie już znudzenie grami? Wystarczy mi siedzenie na smartfonie, odpalę tu jakąś darmową gierkę, przejrzę forum… A konsola leży w szufladzie.
Niby ma świetne, nintendowskie gry, ale za dużo mam dziś na głowie i nie potrafię skupić się na kolejnych grach. Kiedy w 2006 grałem na zwykłym DSie, nie było smartfonów, nie miałem dobrego kompa, ani konsoli stacjonarnej. Dzisiaj mam tych sprzętów sporo i najmniej używam 3DSa. Tak, niestety, ale w 2018 roku sprzedałem konsolkę. Niby chciałem ją zostawić do emulacji i obecnych gier (w 2018 nawet jeszcze wychodziły nowe gry), ale… niestety więcej czasu spędzam na telefonie, czy PS4, nie mówiąc już o PC.
2020: New Nintendo 2DS XL
Pięć lat później, rok 2020, kończę porządkować swoje gry/sprzęty do grania i naszła mnie ogromna ochota na gry ze starego Nintendo DSa, a że miałem przecież do zaliczenia sporo gier z 3DSa… Koniec końców, zamówiłem konsolkę za nieco ponad 100 euro w wersji XL. I to bez efektu 3D, z którego w sumie mało korzystałem. W tej wersji mamy prawie 5 cali na górze i 4,18 cale na dole. Myślałem, że przy takim ekranie, będzie mi przeszkadzała pikseloza, ale jakoś ma to swój urok. Na jednym sprzęcie mam gierki z klasycznego GB, GBC, GBA, NDS, oraz 3DS (oczywiście można mieć i tytuły z NES SNES, ale do emulacji stacjonarnych konsol, wolę póki co inny sprzęcik). Mam nadzieję, że ten rok będzie dla mnie spokojniejszy i po prostu skupię się na graniu. Bo grać jest w co, tylko z czasem coraz gorzej…
New Super Mario Bros. 2 – klasyczny, dobry Mario w 2.5D z efektem 3D. Kontynuacja tego, co ograłem lata temu na zwykłym DSie. Picross 3D Round 2 – również sequel czegoś, w co grałem lata temu na DSie. Luigi’s Mansion 2 – klimatyczna platformówka. Część pierwsza wyszła na GameCube, a że nie miałem tej konsoli, dopiero teraz mogę poznać przygody brata Mariana.
Nie planuję pozbywać się konsolki. Warto ją mieć do grania w gry z przenośnych konsol Nintendo… chociaż przyznam kuszą te chińskie, przenośne konsolki, które potrafią odpalać płynnie i gry z PSXa…
2016: PlayStation 4 Pro
PS4 miało premierę dość dawno, w listopadzie 2013. Jednakże ja wtedy miałem PS3, tablet, Vitę, za chwilę nowego kompa i nie miałem w planach kupna PS4. Do momentu aż Sony nie zapowiedziało ulepszonej wersji konsoli. I nagle nastawiłem się na premierę w listopadzie. Pojechałem do MediaExpert i kupiłem PS4 Pro. Podobno były jakieś problemy na premierę, sam sklep gdzie kupiłem, dostał tylko trzy sztuki. Pamiętam, że chciałem dokupić Uncharted 4 do konsoli, ale że tam kosztował 259 zł i nie chciałem przepłacać, pojechałem do MediaMarkt i kupiłem… za tyle samo.
Delikatnie wyjąłem konsolę z pudełka, podłączyłem i zaraz miałem telefon z mojej ówczesnej pracy i musiałem wybywać. Także za bardzo pocieszyć się nie mogłem… Wieczorem, aktywowałem abonament PlayStation Plus, by mieć zniżki na tytuły i zacząłem masowo kupować gry na PlayStationStore. Tak jak na PC, gry kupuję cyfrowo, tak tutaj wpadłem w jakiś szał zakupowy (akurat trafiłem na pełno promocji) i w krótkim czasie, stałem się posiadaczem sporej ilości gier z cyfrowej dystrybucji. Nawet na tej stronce, zacząłem sobie zapisywać, tytuły kupione w cyfrze.
W grudniu 2018 kupiłem na promo PS VR. Jak zawsze – na początku podniecenie, prezentacja znajomym (każdy potem chciał kupić PS4 i PS VR), ale pomału sprzęt wydawał się, kolejnym „zbieraczem kurzu”. Denerwowały mnie kable, czy zajęte gniazdko sieciowe przez gogle. Myślałem o sprzedaży, chociaż raz na jakiś czas jak odpaliłem, to nieźle się bawiłem – ale chyba jeszcze jest za wcześnie na VR: filmy wyglądają jak z VHSa, a dobrych gier jest mało. Kobita mówiła, żeby nie sprzedawać choćby dla Beat Saber, ale jak mam odstawiać stół, robić miejsce na granie, to mi się odechciewa. No i tak się VRy kurzyły, że w 2021 je sprzedałem, nawet za trochę więcej niż kupiłem.
Jakie gry wspominam? Uncharted 4 – mój tytuł startowy. Czuć zmęczenie materiałem, ale bawiłem się przednio. Days Gone kolejna „duża” gra, otwarty świat, ładna grafa, crafting… niby już rzygam tymi grami z otwartym światem, ale ta gra ma coś w sobie, co wciągnęło mnie na maxa. Kolejną grą na screenie jest Tekken 7. To w dalszym ciągu, stary, dobry Tekken. Trochę przekombinowany, ale jest w nim sporo do zrobienia i odblokowania – wkręciłem się nawet w zakupy DLC z nowymi postaciami.
Człowiek się starzeje i gierki już nie robią takiego wrażenia. Teraz chcę po prostu ukończyć grę i włączyć kolejny tytuł… Spiderman, czy Red Dead Redemption 2, te gry choć dobre, grałem „na raty”, czasem zmuszając się do odpalenia – np. The Last of Us 2 ukończyłem podczas… covida. A chyba nigdy na tej generacji nie włączałem tytułu po raz kolejny – zazwyczaj jest to: przejść, usunąć i cyk – następny tytuł.
Konsolę sprzedałem w 2023 roku. Czy mam w planach kupno PS5? Może kiedyś… Myślę, że to była ostatnia dla mnie ważna konsola. Następne sprzęty chyba już takie nie będą (wiek zrobił swoje?). Kombinacje z napędem, rozwój cyfry, abonamentów. W późniejszym spisie nie wybieram już trzy najlepsze gry z danego sprzętu. Zresztą poniższe konsole są nieco „inne”. Wróćmy jednak do kolejnej konsolki stacjonarnej, zakupionej po PS4…
2016: Nintendo Classic Mini
18. lipca 2016 zamówiłem konsolkę w sklepie Konsoleigry.pl. Była to bardzo dobra decyzja, ponieważ okazało się, że na listopadową premierę, zabrakło konsol. Za swój egzemplarz zapłaciłem 239,99 zł, chociaż znalazły się Janusze, którzy z braku konsol, sprzedawali swoje egzemplarze za 999 zł. Sama konsolka to miniatura oryginalnego NESa, znanego u nas bardziej pod „Pegasusem”. Sprzęcik ma wgrane 30 gier (zabrakło Contry, Tanków i sporo innych hitów z dzieciństwa). Ponadto w zestawie znalazł się tylko jeden pad z krótkim kablem – to minus.
Samo posiadanie konsolki, odpalenie gier NESowych, na dużym telewizorze – to nadal robi wrażenie, zwłaszcza na kimś, kto wychował się na Pegasusie. Nic dziwnego, że ludzie rzucili się tak, że zabrakło egzemplarzy… Top 3 gier nie zamierzam tu pisać, wszak to stare tytuły, które już ograłem wieki temu – wystarczy że przewiniesz stronę do góry i zobaczysz gry z Pegasusa.
Swój egzemplarz przerobiłem (wgrałem swoje gry) i planowałem zostawić, ale w końcu i chyba w 2019 sprzedałem konsolkę, a sobie zostawiłem nowszego SNESa…
2017: Super Nintendo Classic Mini
Kolejny preorder… tym razem miesiąc przed premierą. Doświadczenie po miniNESie, pokazało, że trza zaopatrzyć się w konsolę jak najszybciej, bo może znów zabraknąć egzemplarzy. Sprzedawcy jednak podnieśli cenę, i tak jak za miniNESa zapłaciłem 240 zł (60 dolarów, oficjalna cena, razy 4 w zaokrągleniu, to wychodzi te 240 zł). MiniSNESa wyceniono na 80 dolarów (80 x 4 = 320), ja za swój egzemplarz zapłaciłem jednak 534,99 zł. I była to cena i tak „atrakcyjna”. Tak się kroi graczy… chociaż później widziałem, że konsolkę można zakupić za 349 zł…
Konsola wygląda wręcz obłędnie, te kolorowe przyciski… od razu przypomniały mi się chwile, jak wpatrywałem się w oryginalnego SNESa w jakimś niemieckim katalogu. W zestawie znajdziemy już dwa pady z dłuższym kablem, poza tym zainstalowano tu 21 gier – w tym nigdy nie wydane – Star Fox 2. Okazało się, że są to te same bebechy, co w przypadku poprzedniej konsolki. Top 3 gier również nie będę zamieszczał, wszak gierki SNESowe ograłem na emulatorach lata temu.
Pod koniec 2019 roku pozbyłem się jednak konsolki… chyba jedna „mini” wystarczy. A póki co, jest nią…
2018: PlayStation Classic
Kolejny zakup miniaturowej, odnowionej wersji. Tym razem Sony pozazdrościło Nintendo i wydało małego „pleja”. Przyznam, że kupiłem za 449 zł, „na handelek”, niestety dałem się zrobić. Bo konsola z tymi wbudowanymi grami i tym słabym wbudowanym emulatorem, okazała się niewypałem. Szybko ceny pospadały, a nawet i można było wyrywać sprzęt za… 89 złotych. Ale jako że miałem oryginalne PlayStation, tak po prostu zapragnąłem mieć wersję mini. Oczywiście można sprzęt przerobić i wgrywać gry do woli, nie tylko z PlayStation, ale i innych systemów.
Po zabawie z emulacją… w 2021 sprzedałem konsolkę. Chyba ten czas to był przesyt tymi retro-konsolkami. Do emu wybrałem PS3, oraz…
2021: Xbox Series S
Końcówka roku 2021 i nius odnośnie Retroarch, wyczytany na forum Psx Extreme, sprawił, że zakupiłem Xboxa. Tak… po ponad dwudziestu latach grania na PlayStation, kupiłem konsolę od Microsoftu. I nawet nie czuję różnicy w graniu tym padem:) Konsola zamówiona w szwedzkim Microsoft Store na promo, przyszła do mnie na początku stycznia 2022 roku. Dlaczego Xbox Series S? A nie Series X na wypasie? Dla „casualowego” ogrywania gier z abonamentu Game Pass oraz dla emulacji i chyba niskiej ceny. Sprzęt emuluje wszystko od Atari 2600, po Nintendo Wii (chociaż tu z problemami). Grać w New Super Mario z Nintendo na Xboxie? Super sprawa. Zakup traktuję jako ogrywanie gierek z GamePassa + do zabaw z emulacją.
Ale co to? Nagle w 2023 zablokowali dostęp do emulatorów!!! A tyle godzin spędziłem z konfiguracją! Co teraz?
Zostawię Xboxa do ogrywania obecnej generacji. Niestety, wkręciłem się też w kupno cyfrowych gier z Xboxa klasycznego, czy X360. Kupuję najlepsze gry w wersji cyfrowej z poprzednich generacji, tak jak mam pudełkowe gry od PSXa po PS4, tak tutaj kupuję cyfrowo i nadrabiam zaległości, wszak konsola odpala cyfrowo gry z Xboxa Classic, X360, One i oczywiście Series…
2023: Evercade VS
Nie wiem jak wpadłem na info o rodzinie tych konsol, ale w skrócie: istnieje w tych czasach sprzęt, który ma bazę retrogier na kartridżach. Cały czas wychodzą nowe składanki. Pierw kupiłem od znajomka-lombardziarza przenośną wersje konsoli (pierwszy, stary model z 2020), ale tylko dla załączonej kolekcji gier – która już nie jest produkowana, więc nie wliczam ją w „posiadanie”. W miesiąc/dwa zebrałem pierwsze 14 kartridży i w końcu za jakieś 370 zł kupiłem na promo konsolkę w wersji stacjonarnej – Evercade VS. No i szczerze przyznam – z jednej strony fajne to kolekcjonowanie gier na pudełkach, katalogowanie tego na blogu, a z drugiej strony, te tytuły są dla mnie średnio-grywalne. Nie są to jakieś hitowe gry. Raczej nigdy nie będzie składanki Mario, Sonica, Mortal Kombat, czy Metal Slug… także sprzęcik mam, chyba dla samej chęci posiadania i zbierania gier. No i chyba siedzę w tych grach tyle, że warto mieć kilka klasyków fizycznie. A i granie offline, ma też swój urok. Konsolę szybko jednak sprzedałem, bo kupiłem…
2023: Evercade EXP
Kiedy nabyłem Evercade EXP (czyli nowszą, wersje przenośną), zbytnio nie grałem już stacjonarnie (pojawiło się dziecko na świecie). Stacjonarkę VS więc sprzedałem – bo nie mam z kim grać (póki co) na dużym tv, a przecie do retro gier mam PS3 z wgranymi najlepszymi grami. Tak więc, na wakacjach w 2023 kupiłem przenośną konsolkę z wbudowanymi grami. I przy tym zbieram kolejne gry – staram się ograć każdy kart, każdą grę, minimum 10 minut. Zrobiłem sobie challenge – najpierw ograć gry z roku 2020, potem z 2021 itd. Dobrze gra mi się wieczorem na słuchawkach, kiedy reszta domowników już śpi…:) Właśnie tak to wygląda – dzisiaj nie mam już czasu na granie po kilka godzin, granie na wielkim tv z podłączonymi amplitunerem… gram sobie wieczorkiem, piję piwko 0%/herbatkę i oddaję się grze na słuchawkach. Może pora na Steam Decka?
Podsumowując, w 2024 roku mam: PS3 Slim, laptopa, Nintendo New 2DSa XL, tablet Samsung, Xbox Series S, Evercade EXP. To stan na grudzień. Tym samym zakańczam tutaj artykuł i wrócę do niego za jakiś czas. Dzięki za przeczytanie!