Top Secret #17

1993/2024

Atari w ofensywie
Niezbadane są ścieżki, którymi podąża rynek komputerowy. Kilkakrotnie pisaliśmy o tym, że ośmiobitowce zanikają, że programów na nie jest coraz mniej, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na ich rychły zgon, a tu bach. Małe Atari przeszło do ofensywy. W przeciągu kilku ostatnich miesięcy pojawiło się kilkanaście całkiem przyzwoitych gier na ten komputerek, co więcej, w zapowiedziach znajduje się kilkanaście propozycji na najbliższą przyszłość. Znajdzie to odzwierciedlenie w następnym numerze, z którego atarowcy powinni być bardzo zadowoleni – planujemy sporą porcję materiałów właśnie dla nich.
Zdaje się, że mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Podsumujmy najpierw fakty. Pojawia się dużo gier na małe Atari, komputer, którego kilkaset tysięcy sztuk znalazło się kilka lat temu w Polsce. Na inne komputery – ani gorsze, ani lepsze, po prostu inne – gry się nie pojawiają albo jest jest ich bardzo mało. Co istotne, tych innych komputerów jest w Polsce znacznie mniej. Sytuacja wygląda więc następująco: spośród kilkuset tysięcy użytkowników atarynek kilkudziesięciu jest w stanie pisać gry o wystarczającej jakości, by je sprzedawać. Dopływ nowych gier uatrakcyjnia przestarzały komputer, przedłużając jego rynkowy żywot. Małe Atari utrzymuje się więc na powierzchni, liczebność jego użytkowników maleje w mniejszym stopniu niż w przypadku innych ośmiobitowców, coraz to nowe osoby dochodzą do etapu, na którym są w stanie samemu pisać porządne gry, i w tym momencie kółko się zamyka. Sprawę dodatkowo ciągną do przodu firmy zajmujące się małym Atari – ASF, Avalon, Mirage itd.
Inne komputery nie przekroczyły progu, przy którym kółko się zamyka. Niektóre (PC, Amiga) mają jeszcze szanse, gdy w większych ilościach zawędrują „pod strzechy”, inne stoją już na przegranych pozycjach – dotyczy to zwłaszcza Spectrum i Amstrada, choć C64 również nie wygląda najlepiej.
Być może problem jest jeszcze szerszy i należy wziąć pod uwagę dodatkowy element. Możliwości Atari są na tyle skromne, że wycisnąć z niego wszystko, co się da, może pojedynczy zapaleniec, koszty napisania gry są więc minimalne – nie trzeba na niej wiele zarobić, by sprawa stałą się opłacalna. Napisanie porządnej gry na Amigę czy peceta wymaga już pracy zespołowej, dużo czasu (przygotowanie Wing Commandera II zajęło 20 osobolat) i pokaźnych pieniędzy. Na to nas najwyraźniej na razie nie stać, a w każdym razie nie na taką skalę, by pojawił się polski Larry,  czy Flashback.
Ponieważ już i tak zacząłem nudzić wsiądę na chwilę na mojego ulubionego konika, jakim jest narzekanie na brak ustawy o ochronie praw autorskich. Zupełnie przez przypadek w odstępie kilku dni rozmawiałem z przedstawicielami niektórych z wymienionych wcześniej firm. Wszyscy narzekali, że interesy idą coraz gorzej – u nich gra kosztuje np. 35 tysięcy (co nie jest ceną wygórowaną), a u pirata 25. Ludzie kupują u piratów, firma nie zarabia, nie ma za co płacić autorom, autorzy nie chcą pisać, gier nie ma, rynek podupada – taki jest jeden z potencjalnych scenariuszy na najbliższe kilka miesięcy. Zwłaszcza że dopiero co rozwiązany został Sejm, który mógł uchwalić wreszcie prawo autorskie. Kiedy więc następnym razem będziecie chcieli kupić grę u pirata, zastanówcie się, czy warto, przy odrobinie pecha będzie to ostatnia NOWA gra, jaką uda Wam się kupić. Czego nikomu nie życzy

Naczelny


Rubryki (nie)stałe
Dema, dema
Nowości
Jest taktycznie
Nintendo
Lista Przebojów
Listy
Tips’n’Tricks
Savegame’y
Czytelnicy nadesłali

MENU
DEMA, DEMA
NOWOŚCI
MAGIA KRYSZTAŁU
THE TWO TOWERS
SABRE TEAM
DYNA BLASTER
THROMULOUS
CORE WARS
JEST TAKTYCZNIE
THE INCREDIBLE MACHINE
DARKNESS HOUR
WILLY BEAMISH
G-LOC
RETRO
DOGFIGHT
JAK LATAĆ, ŻEBY NIE SPAŚĆ
NINTENDO
KONKURSY
LISTY
T’N’T
PAC MAN
SAVEGAME’Y
LASER SQUAD
JAFFAR
KING’S QUEST VI

Kliknij by ocenić:
[głosów: 0 średnia: 0]

Dodaj komentarz