[Dopisek od autora bloga: poniższy tekst nie jest opisem, a raczej recenzją, ale wrzucam, wszak jest w dziale „Opisy”]
Bijatyki, wyścigi i zręcznościówki to najliczniej obstawione rodzaje gier na konsole. Do nie tak dawna gry RPG i strategie były domeną komputerów, a producenci gier na konsole podchodzili do tych tematów z pewną taką nieśmiałością. Dopiero na PlayStation złamano tę zasadę i postawiono na różnorodność tematyczną (mogę śmiało powiedzieć, że właśnie to przyczyniło się do tak wielkiej popularności naszej konsoli) gier.

Osobiście znam wielu ludzi, którzy „przesiedli się” na konsolę dopiero wtedy, gdy zaczęły na nią pojawiać się gry, które uprzednio na konsolach były rzadko spotykane tj. strategie, logiczne, przygodowe i RPG. Poniżej znajdziecie opis do nietuzinkowej strategii jaką z pewnością jest Warhammer: Shadow of the Hornet Rat. Byłym PC’towcom i miłośnikom Warhammer Fantasy Battle gry tej nie trzeba przedstawiać. Tym pierwszym ponieważ wersja na „grzyba” ukazała się trochę wcześniej, ci drudzy natomiast grali w nią „na żywo” na makietach z figurkami. Jednak zarówno jednym i drugim polecam zagrać w nią na konsoli (PC’owa wersja wypada przy niej blado). W świecie fantasy tak już jest, że zawsze ktoś z kimś toczy bitwy, potyczki czy wojny. Świat ten bowiem jest bardzo niespokojny, wiecznie zagrożony wojnami między rasami (nie mylić z rasistami). Chorobliwi fanatycy, jakimi są Skaveni (dość duże jaszczury) wraz z innymi maniakami jak orkowie, gobliny, trolle i inni próbują przy pomocy ukradzionego kamyka zwanego Warpstonem wprowadzić w tym świecie „mały” bałagan zwany Chaosem. Orkowie coraz śmielej najeżdżają pogranicza Imperium, oddziały wilczej jazdy palą, mordują i plądrują domostwa oraz posiadłości. W te niespokojne czasy trafiasz właśnie, kiedy zaczniesz grać w Warhammer’a. Wcielasz się w postać dowódcy najemników i wraz ze swoimi dwoma skromnymi oddziałami (piechoty i kawalerii) starasz się jakoś wyżyć, a nawet może coś zarobić. Jak to zwykle bywa początki są trudne (ale dlaczego im dalej tym trudniej ?!) chwytasz się słabo płatnej misji, które zdoła Ci załatwić Dietrych – Twój doradca, sekretarz i skarbnik w jednej osobie. W miarę wykonywania kolejnych zleceń (pozytywnie oczywiście) będziesz się powoli bogacił i miał szansę zwerbować nowe oddziały – łuczników, kawalerię, artylerię i inne. Będą też oddziały i postacie, które przyłączą się do Ciebie nieodpłatnie lub za przysługę np. krasnoludy, elf, czarodziej.

W czasie gry będziesz operował na dwóch ekranach Pierwszy z nich to wnętrze wozu Dietricha. U tego gryzipiórka można zapisać stan gry, przejrzeć opisy oddziałów którymi dysponujesz, obejrzeć kwestionariusz (lista potworków, z którymi możesz się spotkać) lub sprawdzić czy nikt nie zlecił Ci jakiejś robótki za duże pieniądze. Drugi ekran, to ekran pola bitwy, czyli sam miód Warhammer’a. Dostajesz się do niego gdy podejmujesz się wykonania jakiejś roboty lub gdy wpadniesz w zasadzkę podczas marszu. Walka toczy się na trójwymiarowym polu bitwy (lasy, góry, rzeki, domy i inne przeszkody terenu) gdzie sterujesz swoimi najemnymi oddziałami przeciwko oddziałom wroga (często liczniejszymi). O ile na początku przy małej liczbie Twoich oddziałów nie będziesz się zbytnio przemęczał, to później gdy Twoja armia będzie liczyć dziesięć i więcej oddziałów to opanowanie tego co dzieje się na ekranie graniczy niemal z cudem. Misji do wykonania jest około czterdziestu, lecz nie każdą będzie Ci dane wypełnić – często trzeba wybierać. Niektóre z zadań (tych najlepiej płatnych) to czysta podpucha, gdyż przewaga wroga jest tak wielka, że zmiecie Cię on z powierzchni ziemi pierwszą szarżą. Po skończonej bitwie (lub zaraz na początku) należy dokładnie przeczesać teren, ponieważ zawsze można znaleźć w trawie coś ciekawego.

Screeny z demo gry.

Poukrywane w najskrytszych zakamarkach, leżą sobie różnego rodzaju przedmioty o działaniu magicznym (ochronnym lub ofensywnym). Lecz tutaj mała uwaga: nie da się raz wziętego przedmiotu odłożyć lub przekazać komuś innemu, więc pomyśl dobrze zanim go podniesiesz i który oddział ma to zrobić. Czas na ocenę. Sterowanie joypad’em przy kilku oddziałach jest wprost koszmarne – bez myszki ani rusz. Obraz pola bitwy zajmuje cały ekran, a nie tak jak na PC – tylko część. Trójwymiarowe pole bitwy można powiększać i obracać więc nie musisz się obawiać, że w trakcie bitwy, któryś z oddziałów, zawieruszy się. Grafika jest drobiazgowa i dokładna. Każdy oddział rozróżnisz na pierwszy rzut oka (fajnie wyglądają postacie, które „dostaną” z fireball’a od Twojego dowódcy lub czarodzieja). Dźwięk i muzyka jest ekstra. Syczące głosy Skavenów lub mowa krasnoludów to majstersztyk, a język orków brzmi tak, jak gulgotanie podczas ziewania (konia z rzędu temu, kto ich zrozumie). Warhammer obok takich hitów (w dziedzinie strategii) jak Command & Conquer, Warcraft 2, Ufo 1 i 2, jest grą, w którą każdy miłośnik strategii zagrać musi i basta. A teraz do konsol panowie i joy’e w dłoń.
EDDIE

Dodaj komentarz